- Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że nowe hale spółki „Jelcz” powstaną w Raciborzu. Czy to oznacza, że plany dotyczące budowy nowej hali w Jelczu-Laskowicach zostały zaniechane?
- Te plany nie zostały zaniechane i chcę to powiedzieć bardzo wyraźnie. Propozycja związana z zagospodarowaniem infrastruktury w Raciborzu ma pomóc spółce „Jelcz” zrealizować zadania, do których się zobowiązała, podpisując umowy z Agencją Uzbrojenia. Na ich bazie powinniśmy jeszcze w tym roku wyprodukować około tysiąca pojazdów. Zrobimy wszystko, by udało się to osiągnąć, ale będzie bardzo trudno. W związku z tym szukaliśmy różnych rozwiązań - takich, które w sposób doraźny, jak i długofalowy wesprą spółkę w realizacji zadań. W dłuższej perspektywie do wyprodukowania jest znacznie więcej pojazdów niż ten tysiąc, o którym wspomniałem. A zadań dla spółki będzie przybywało, bo potrzebują tego Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej. Samochody Jelcza są wykorzystywane jako podwozia do wielu systemów uzbrojenia podnoszących nasz poziom bezpieczeństwa. Myślę tu zarówno o radarach, wyrzutniach, jak i mobilnych węzłach łączności. Rozmawiamy w tej chwili o ochronie przeciwdronowej dla której też potrzebujemy samochodów Jelcza. Dwa tygodnie temu podpisaliśmy umowę na 56 zestawów mobilnych węzłów łączności - kontrakt na ponad 2 miliardy złotych z Wojskowymi Zakładami Łączności w Zegrzu. W zakresie bezpieczeństwa jest ogrom potrzeb, a nie ma co ukrywać - obecna infrastruktura w Jelczu-Laskowicach jest przestarzała i nie odpowiada potrzebom. Mamy halę sprzed wojny, która nie była budowana jako montownia samochodów. W czasie procesu przejściowego syndyk sprzedał majątek Jelczańskich Zakładów Samochodowych różnym oferentom, a nam została ta hala, która dziś jest podstawową halą do montażu pojazdów. Dobrze, że w 2012 roku Hucie Stalowa Wola udało się kupić resztę, a potem rozpoczął się proces sanacji i udrażniania „Jelcza”. W 2005 roku zaczęto tu montować pierwsze samochody dla wojska. Wszystko się rozwijało, aż doszliśmy do zamówień na poziomie tysiąca pojazdów rocznie. Nie jesteśmy tego jednak w stanie robić, korzystając tylko z obecnej infrastruktury.
- O potrzebie budowy nowej fabryki słyszymy od lat. Trudno jednak odejść od wrażenia, że niewiele się do tej pory w tej sprawie zadziało.
- Zleciliśmy projekt budowy nowej fabryki i rozważaliśmy kilka działek, z których ostatecznie wybraliśmy jedną, na której chcemy ten projekt zrealizować. Potrzebujemy środków finansowych i w najbliższym czasie spodziewamy się kilku decyzji związanych z zapewnieniem finansowania rozbudowy zdolności produkcyjnych „Jelcza”. Na dniach podpiszemy z Ministerstwem Aktywów Państwowych umowę inwestycyjną, która umożliwi nam przekazanie środków ze Skarbu Państwa. Polska Grupa Zbrojeniowa będzie mogła podpisać umowę finansową z „Jelczem”, który będzie otrzymywał pieniądze na inwestycje w transzach. Pierwsza transza ma trafić do spółki jeszcze w tym roku, a kolejne - w przyszłym. Działka, którą wybraliśmy do realizacji budowy nowej hali w Jelczu-Laskowicach, została kilka tygodni temu zakupiona przez Wałbrzyską Specjalną Strefę Ekonomiczną. Następnym krokiem - po zapewnieniu środków finansowych - będzie zakup tej działki bezpośrednio przez spółkę „Jelcz”. Powinno się to wydarzyć w ciągu najbliższych kilku tygodni. To teren oddalony od obecnej hali „Jelcza” o około kilometr. Szacujemy, że najdalej w ciągu pięciu lat nowa hala w Jelczu-Laskowicach zacznie funkcjonować. W perspektywie długofalowej to nam bardzo pomoże w realizacji umów oraz zapewni spółce „Jelcz” niezbędną stabilizację. W tym nowym miejscu będzie główna siedziba spółki - chcielibyśmy mieć dwa silne oddziały „Jelcza” w Jelczu-Laskowicach, a także dodatkowe w Raciborzu i Sanoku. Serce „Jelcza” wciąż będzie biło w waszym mieście. Jeszcze raz podkreślę - nie zamierzamy rezygnować z budowy nowej fabryki w Jelczu-Laskowicach.
- Kiedy pojawił się pomysł na Racibórz?
- Przez cały czas szukaliśmy różnych rozwiązań. W Raciborzu jest gotowa infrastruktura - są hale i zaplecze biurowe, czyli wszystko, co pozwoli nam względnie szybko rozpocząć produkcję. Od kilku tygodni montowane są tam ramy do podwozi „Jelcza”, a tamtejsza załoga jest przygotowana do pracy. Spółka Rafako miała wielu spawaczy i ślusarzy, czyli osoby o takich kwalifikacjach, jakich bardzo w tej chwili potrzebujemy. Jest to więc szansa, by szybko ruszyć z pracą. Myślę, że w ciągu roku będziemy w stanie zacząć wykorzystywać infrastrukturę w Raciborzu na potrzeby „Jelcza”, co przyspieszy wiele ważnych tematów. Słyszymy też zarzuty, że część elementów procesu produkcyjnego wyprowadziliśmy do innych podmiotów, np. do firmy Wellton. Traktujemy to rozwiązanie doraźnie, krótkoterminowo - jest ono związane z potrzebą wdrożenia i poszerzenia wąskich gardeł obecnej infrastruktury w Jelczu-Laskowicach. Na pewno nie jest to rozwiązanie docelowe. W przyszłości produkcja „Jelcza” będzie realizowana na dwóch oddziałach w Jelczu-Laskowicach, a także tych w Sanoku i Raciborzu.
- Czy nowa hala w Jelczu-Laskowicach będzie oznaczała zwiększenie zatrudnienia?
- Regularnie je zwiększamy, obecnie jest to około 1100 osób. W ciągu ostatniego półtora roku przybyło ok. 100 pracowników, co jest odpowiedzią na większą liczbę zadań, które mamy do realizacji. Nie jestem w stanie dziś precyzyjnie odpowiedzieć, ilu dodatkowych pracowników będziemy potrzebowali, gdy w Jelczu-Laskowicach będą dwie hale - zwłaszcza że ta nowa na pewno będzie zautomatyzowana w większym stopniu niż obecna. Ale z pewnością spodziewam się zwiększenia zatrudnienia.
- Rozumiem, że spółka „Jelcz” chce kupić teren od Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, ale jeszcze tego nie zrobiła. Naturalnie powstaje więc pytanie, czy nie ma ryzyka, że temat - mówiąc kolokwialnie - może się jeszcze „wysypać”?
- Nie jesteśmy jeszcze na etapie negocjowania umowy, ale mamy już jasny plan. Podpisanie umowy inwestycyjnej z Ministerstwem Aktywów Państwowych pozwoli nam przejść do kolejnego etapu, bo będziemy mieli zagwarantowane środki finansowe na wykup tej działki. Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna zna nasze intencje i nie przewidujemy tu problemów.
- Czy nie łatwiej byłoby kupić tę działkę wcześniej, bezpośrednio od KOWR-u?
- Nie ukrywam, że chcemy, by Wałbrzyska Strefa Ekonomiczna objęła patronat nad całym projektem inwestycyjnym. Takie podmioty mogą korzystać z pewnych ułatwień, więc uznaliśmy, że pójście tą drogą będzie dla nas najkorzystniejsze.
- W jaki sposób zostanie podzielona produkcja na Jelcz-Laskowice, Racibórz i Sanok?
- Te decyzje są jeszcze przed nami. Rozmawiamy również ze stroną społeczną spółki „Jelcz”, słuchamy uwag związkowców i naszym zamiarem jest poukładanie tego w taki sposób, by wszystkie cele związane ze zwiększeniem produkcji były regularnie realizowane. Proszę pamiętać, że jeśli nie będziemy wywiązywać się z umów, to zapłacimy kary umowne. Ich naliczenie może spowodować zagrożenie dla dalszego funkcjonowania „Jelcza”. Wszyscy jedziemy na jednym wózku i każde proponowane przez nas rozwiązanie, służy temu, by usprawnić cały proces produkcyjny. To nie tylko kwestia samego montażu samochodów, ale także dostawy części, system zamawiania komponentów, odbioru certyfikacji i tak dalej…. Musimy produkować więcej i szybciej, dlatego budujemy dla „Jelcza” strategię wieloletnią opartą na tym, co powiedziałem wcześniej - spółka z silną centralą w Jelczu-Laskowicach i dodatkowymi oddziałami w innych częściach kraju.
- Czy w procesie inwestycyjnym współpracują państwo z lokalnym samorządem? Jeśli tak, to jak ta współpraca wygląda?
- Bezpośrednio oczywiście zajmuje się tym prezes „Jelcza”, ale ta współpraca jest i oceniam ją pozytywnie. Miałem przyjemność spotkać się z panem burmistrzem Piotrem Stajszczykiem, który jest żywo zainteresowany sytuacją spółki. Zadeklarował, że jako burmistrz zrobi wszystko, by nam pomóc. Ta deklaracja jest dla nas ważna, ponieważ kompetencja samorządu jest bardzo istotna, chociażby ze względu na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Dobrze współpracuje nam się z lokalnymi samorządami. Rozmawiałem z panem marszałkiem Pawłem Gancarzem, który również jest zainteresowany tym, by spółka rozwijała się na Dolnym Śląsku. Nie dziwię się - na ich miejscu również bym chciał, żeby centrala „Jelcza” była w Jelczu-Laskowicach. To będzie wizytówka województwa na długie lata. Konkurencja nie śpi, więc jeśli wojsko nie otrzyma tych pojazdów od nas, to będzie szukać dostawców poza Polską. Proszę mi wierzyć, że wszyscy mamy ten sam interes i dziękuję wspomnianym samorządowcom za dotychczasową współpracę.
- Rozmawiamy w siedzibie spółki, a tak naprawdę w miejscu historycznie niezwykle ważnym dla całej społeczności lokalnej. Pewnie pan tego nie wie, ale w Jelczu-Laskowicach nie ma rodziny, której członkowie nie byliby związani ze spółką „Jelcz” lub w przeszłości z Jelczańskimi Zakładami Samochodowymi…
- To prawda… słyszałem nawet, że pan burmistrz tu kiedyś pracował. Nie dziwię się więc, że pewne obawy wzbudziła wśród mieszkańcach Jelcza-Laskowic informacja o wykorzystaniu hal w Raciborzu. Jeszcze raz jednak podkreślę - nie chcemy wyprowadzić „Jelcza” z Jelcza-Laskowic. Racibórz oraz Sanok będą uzupełnieniem, to mają być silne ramiona spółki. Stara hala w Jelczu-Laskowicach nie przestanie działać, a nowa rozpocznie produkcję w ciągu pięciu lat. Ten kierunek jest dla nas jasny i z niego nie zrezygnujemy. Serce Jelcza pozostanie tutaj.







Napisz komentarz
Komentarze