Rosła sobie w przydomowych ogródku u babci Danusi. Ponieważ Miłosz we wszystkim babci pomaga, asystował też przy wykopywaniu marchewkowego olbrzyma. Pilnował, żeby marchewce nic złego się nie stało. I co z nią teraz? Ponieważ Miłoszowi szkoda byłoby ją tak od razu zjeść, marchewka została pokrojona w słupki i... do lodówki. Wcześniej jeszcze komisyjnie marchew zważono - wyszło, że waży 1,08 kg.
NASZE GRATULACJE!
Gdyby była w sklepie, można by powiedzieć: - Proszę kilogram marchewki, czyli... tę jedną!







Napisz komentarz
Komentarze