W ostatnich tygodniach głośno jest na temat spółki "Jelcz". Zaczęło się od słów premiera Donalda Tuska, który ogłosił, że część produkcji będzie realizowana w Raciborzu, w halach dawnej fabryki Rafako. Po tych słowach lokalnie rozpętała się burza. Od kilku lat słyszeliśmy bowiem, że "Jelcz" planuje rozbudowę, ale dotychczas nie padło oficjalne zapewnienie, że będzie to miało miejsce w gminie Jelcz-Laskowice. W słowach premiera nie było nic o budowie nowej hali, więc naturalnie zabrzmiały one jak zmiana kursu - zamiast budować coś od zera, spółka wykorzysta hale w Raciborzu, które ma w zasadzie od ręki.
Kilka dni później prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Adam Leszkiewicz udzielił nam wywiadu, w którym uspokajał i przekonywał, że Racibórz ma być tylko uzupełnieniem i budowa nowej jelczańskiej hali wciąż jest w planach i ma zostać zrealizowana w ciągu 5 lat na działce zlokalizowanej w Miłoszycach, oddalonej od obecnej siedziby firmy o ok. 1 km. Teren jeszcze niedawno należał do KOWR-u, ale został sprzedany Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, od której odkupić ma go bezpośrednio spółka "Jelcz".
Pod koniec października dowiedzieliśmy się, że w ramach rządowego programu "Narew", spółka "Jelcz" otrzymała ponad 756 mln zł z Funduszu Inwestycji Kapitałowych na budowę nowoczesnej hali produkcyjnej w Jelczu-Laskowicach, która ma powstać w przeciągu pięciu lat, co było potwierdzeniem tego, co wcześniej mówił nam prezes PGZ.
Temat spółki pojawił się także podczas sesji Rady Miejskiej. Otworzył go burmistrz Piotr Stajszczyk nawiązując do tego, że również jemu - po słowach premiera o przeniesieniu części produkcji do Raciborza - zarzucano, że nie starał się o to, by spółka rozbudowywała się w Jelczu-Laskowicach, a w niektórych przypadkach twierdzono nawet, że był przeciwny takiemu rozwiązaniu.
- Odkąd zostałem wybrany na burmistrza, robiłem co w mojej mocy, by "Jelcz" pozostał w Jelczu-Laskowicach - mówił radnym podczas sesji Piotr Stajszczyk. - Prowadziłem rozmowy zarówno z poprzednimi zarządami, jak i z obecnym zarządem spółki. Oczywiście burmistrz ma ograniczoną władzę w tym temacie, bo ani nie zarządza firmą, ani nie podejmuje decyzji politycznych. Może jednak wspierać działania, jeśli jest taka potrzeba - i to robiłem. Niestety w internecie wybrzmiało wiele negatywnych informacji, także na temat moich działań. Niektórzy radni - tu patrzę na panią Karolinę Kolado, ale może nie będę przytaczał jej słów z mediów społecznościowych. Tym niedługo zajmie się ktoś inny... W ciągu kilkudziesięciu godzin zamieszanie wokół planów spółki zostało wyjaśnione i wiemy już, że wspólne działania wielu osób, w tym również moje, zmierzają do tego, by nowy zakład powstał w Miłoszycach, na działce, która jeszcze niedawno należała do KOWR-u, a obecnie jest własnością Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. To teren, który zaproponowałem już kilka lat temu, wskazując go jako najlepszą lokalizację dla takiej inwestycji.
Do sprawy odniósł się radny Krzysztof Skrzydłowski z Nowej Generacji: - Prosiłbym, żeby na tej sali nie padały w kierunku radnych słowa w stylu "zajmą się tym inne osoby", bo takie stwierdzenie usłyszeliśmy skierowane do Karoliny Kolado. W mojej ocenie brzmi to dwuznacznie. Przechodząc do sedna - wspominał pan o działce KOWR-u w Miłoszycach, mówiąc że wskazał ją pan jako pierwszy. Tak nie było. Ta działka już w początkowym etapie była przez poprzedni zarząd spółki brana pod uwagę, ale z tego, co pamiętam, kłopotem był gazociąg pod ziemią. Pytanie jest, czy ten problem został rozwiązany, bo jeśli działka w dalszym ciągu nie spełnia wymogów, to niewiele się w tej kwestii zmieni. Jeśli chodzi o informacje z mediów społecznościowych, to może nie wskazywałbym bezpośrednio pana, ale pana zastępca Michał Wolski nie był zwolennikiem rozbudowy fabryki na terenie wyznaczonym przez spółkę i wspólnie uzgodnionym z ówczesnym burmistrzem (Chwałowicka - Folwarczna - przyp. red.). Myślę, że gdybyśmy podjęli stosowne kroki, to ta fabryka mogłaby już dziś stać albo przynajmniej już powstawać na działce, o której mówiło się na początku. Dziś mamy taką sytuację, że część produkcji zostaje przeniesiona do Raciborza, a historia o tym, że za pięć lat będzie rozbudowa... To jest bardzo odległy czas i nie wiemy, co się jeszcze wydarzy. Prosiłbym jednak odniesienie się do tych problemów działki w Miłoszycach.
O jakie słowa radnej Karoliny Kolado chodzi? Po tym, gdy publicznie usłyszeliśmy o Raciborzu, napisała na swoim profilu na Facebooku: - Wybory samorządowe to nie tylko nazwiska na liście , to decyzje, które mają wpływ na to, czy nasze miasto się rozwija, czy traci swój charakter. Dziś widzimy, jak brak zaangażowania burmistrza Piotra Stajszczyka doprowadza do upadku naszej największej macierzystej firmy.
Po wypowiedzi Krzysztofa Skrzydłowskiego burmistrz odczytał ten wpis radnej Kolado w całości, a potem dodał: - Niech pan sobie sam odpowie, jak to można odczytać. Nie będę teraz dyskutował, kto i kiedy zaproponował działkę KOWR-u. Gdyby był pan radnym RM w poprzedniej kadencji, pewnie zwróciłby pan na to uwagę. Nie chcę też polemizować z tym, że fabryka mogłaby już stać. Rozmowy o rozbudowie rozpoczęły się w 2022 roku. Gdyby faktycznie spółka podjęła wtedy decyzje o rozpoczęciu procesu inwestycyjnego, to być może fabryka byłaby już budowana. Nie będę się jednak odnosił do polityki.
Radny prosił jeszcze o odpowiedź na pytanie dotyczące problemów z gazociągiem: - To bardzo istotny temat dla mieszkańców naszej gminy. Po decyzji premiera Donalda Tuska o przeniesieniu części produkcji do Raciborza w mediach społecznościowych zrobiło się naprawdę gorąco. Potem pojawiła się informacja gasząca nieco pożar, dotycząca budowy fabryki w ciągu pięciu lat. Mamy jednak świadomość, że działka, o której się mówi, nie jest w żaden sposób przystosowana. Przekonuje pan o swoich stałych kontaktach z zarządem spółki i prezesem PGZ. Prosimy o odpowiedź, w jaki sposób problemy tej działki mają zostać rozwiązane.
Piotr Stajszczyk odpowiedział, że teren nie należy do gminy, ale odniesie się do tego pytania. W jego opinii - jeśli została podjęta decyzja, by tam budować, to inwestor zna odpowiednie rozwiązanie techniczne.
Dyskusję zakończyła Karolina Kolado, która zapytała: - Kogo miał pan na myśli mówiąc, że zajmą się mną odpowiednie osoby? Chyba nie Straż Miejską...
Do tego burmistrz się już nie odniósł.
Co działo się w ostatnich latach?
Temat jest nośny, więc to naturalne, że będzie wykorzystywany w walce politycznej. Jeśli nowa hala w gminie J-L nie powstanie, na pewno nie zabraknie chętnych, którzy szybko wskażą winnych. Jeśli zaś zostanie wybudowana - wielu będzie ojców sukcesu. My o sprawie piszemy co najmniej od 2023 roku. Możemy więc przypomnieć, jak wyglądały dyskusje w poprzedniej kadencji.
Styczeń 2023. Spółkę "Jelcz" odwiedził ówczesny prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Spotkał się z władzami spółki, posłem PiS Pawłem Hreniakiem, burmistrzem Jelcza-Laskowic Bogdanem Szczęśniakiem oraz jego zastępcą Romualdem Piórką. Z komunikatu prasowego dowiedzieliśmy się, że w trakcie rozmów "zaprezentowano lokalizację przyszłych inwestycji, które są związane z rozbudową zakładów, a co za tym idzie także zwiększeniem zatrudnienia".
- Rozwój "Jelcza" jest bardzo istotny dla lokalnej społeczności - podkreślał ówczesny burmistrz Bogdan Szczęśniak. - Przedsiębiorstwo jest ikoną polskiej myśli motoryzacyjnej, której rozwój miał przecież kluczowe znaczenia dla rozwoju naszego miasta i całej jego infrastruktury. Jako przedstawiciel lokalnych władz deklaruję współpracę z zarządem spółki w celu wsparcia realizacji planowanej inwestycji, ponieważ rozwój spółki zawsze będzie ważny dla naszego miasta.
Pierwszym pomysłem było zlokalizowanie inwestycji przy wyjeździe z Jelcza-Laskowic w stronę Chwałowic. Dlaczego akurat tę działkę zaproponował burmistrz Bogdan Szczęśniak?
- Bo to jedyna wolna o odpowiedniej powierzchni - mówił, odpowiadając wtedy na nasze pytania. - Ma aż 34 hektary. Co prawda "Jelcz" potrzebuje nieco mniej, ale i tak bardzo dużo, bo ponad 20. Odbyło się spotkanie z zarządem firmy oraz prezesem PGZ. Formalnie przedstawiliśmy ofertę dotycząca Chwałowic, prezes Sebastian Chwałek wiedział już o niej wcześniej. Powiedzieliśmy też o alternatywnej opcji, która również ma swoje plusy i minusy. Teraz PGZ w uzgodnieniu z Ministerstwem Obrony Narodowej zdecyduje, która z tych dwóch lokalizacji dla ich projektu będzie lepsza.
Ta "alternatywna opcja" była utrzymywana w tajemnicy. Jako pierwsi poinformowaliśmy jednak, że chodzi o działkę należącą do KOWR-u, znajdującą się w odległości ok. kilometra od obecnej siedziby "Jelcza". Powiedział nam o tym wtedy Piotr Stajszczyk - w 2023 radny, dziś burmistrz Jelcza-Laskowic. Z jego słów wybrzmiało przekonanie, że to opcja lepsza od pierwotnie zaproponowanej oraz zapewnienie, że rozmawiał na ten temat z Bogdanem Szczęśniakiem.
Oba warianty miały swoje plusy i minusy. Działka "chwałowicka" należała do gminy, więc jej sprzedaż oznaczałaby konkretne wpływy do budżetu, ale wymagała sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a jej wybór spotkałby się ze sprzeciwem m.in. mieszkańców Chwałowic, którzy nie chcieli przemysłu nieopodal swoich domów. W przypadku działki KOWR-u mówiło się o "kolizji z gazociągiem", choć niewątpliwie jej umiejscowienie było dużym plusem.
Jak wtedy komentował to Piotr Stajszczyk? Oto jego wypowiedź, którą publikowaliśmy w lutym 2023: - Wszystkim nam zależy, by ta fabryka pozostała w Jelczu-Laskowicach. Każda z lokalizacji ma swoje plusy i minusy, ale nawiązując do spotkania w Chwałowicach, chciałbym zaznaczyć, że to nie są problemy, które będą dotyczyły tylko Chwałowic czy Dębiny. Bez względu na to, kto zostanie inwestorem na tym terenie, będzie to dotykało mieszkańców całej ściany wschodniej gminy oraz Osiedla Laskowice. Bez względu na to, którą lokalizację wybierze inwestor, to w perspektywie lat będzie to oznaczało duży impuls dla gminy. W tym jednym konkretnym miejscu widzimy jednak pewne trudności, szczególnie logistyczne. Mamy tylko jedną ulicę Witosa i nie wyobrażam sobie, by dodatkowe kilkaset albo i więcej pojazdów dziennie przejeżdżało przez to skrzyżowanie. Jak gmina chce te problemy rozwiązać? (...) Ważne jest, by w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego jasno określić, jakiego rodzaju produkcja może się w tym miejscu odbywać. Ludzie pytają mnie, czy to prawda, że gmina ten teren już sprzedała. Oczywiście zaprzeczam i tłumaczę, że cała procedura dopiero się rozpocznie... Podczas tej procedury może się też pojawić zupełnie inny inwestor. I co w takiej sytuacji? Wtedy najważniejsze, żeby MPZP normował kwestie dotyczące wspomnianego rodzaju produkcji. (...) Podczas spotkania w Chwałowicach uspokajaliśmy mieszkańców, że choć studium wskazuje ten teren jako przemysłowy, to nie oznacza, że nie będzie tam można sadzić zieleni. Będziemy stronami całego postępowania i będziemy oczekiwać, by otwarcie przedstawiano każdą koncepcję, która pojawi się w trakcie procedury zmierzającej do uzyskania pozwolenia na budowę. Z doświadczenia wielu z nas można powiedzieć, że czasami MPZP tworzy się lata. Potencjalny inwestor z pewnością ma tego świadomość, bo bez MPZP nie będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę. W przypadku wyboru działki w pobliżu Chwałowic harmonogram realizacji inwestycji będzie bardzo długi. Opcja alternatywna też ma swoje problemy, ale gdyby udało się je rozwiązać, to nowa hala "Jelcza" mogłyby tam powstać znacznie szybciej.
Czy można więc stwierdzić, że obecny burmistrz był przeciwko budowaniu nowej hali "Jelcza" w gminie Jelcz-Laskowice? Na pewno nigdy nie wynikało to z jego słów, jednak zarówno on, jak i jego zastępca Michał Wolski (w poprzedniej kadencji radny - przyp. red.) od początku sugerowali, by nie śpieszyć się z przygotowywaniem MPZP Chwałowicka - Folwarczna i przekonywali, że nie jest to dobra lokalizacja pod umiejscowienie tam przemysłu. Jednocześnie Stajszczyk już w 2023 roku mówił o działce KOWR-u, która ostatecznie została wybrana pod budowę nowej hali. Nie wiemy, kto był tym, który wpadł na ten pomysł i przedstawił go jako pierwszy, ale jeśli hala w J-L ostatecznie powstanie, nie będzie to miało większego znaczenia. Obecnie warto trzymać kciuki, by - bez względu na to, kto aktualnie będzie rządził w kraju - w ciągu pięciu lat, zgodnie z zapowiedzią prezesa PGZ, nowa hala "Jelcza" powstała we wskazanej lokalizacji.
***
Bez większych mocy produkcyjnych spółka nie będzie się wywiązywać z podpisanych umów, a za to będą jej grozić poważne konsekwencje finansowe. Kilka dni temu portal Defence24.pl poinformował o opóźnieniach w dostawach samochodów ciężarowych marki Jelcz, zamawianych przez Siły Zbrojne RP w ramach programów modernizacji technicznej. Informacje te potwierdziła Agencja Uzbrojenia, przyznając, że w niektórych przypadkach wystąpiły opóźnienia i naliczono kary umowne.
Jak przekazał portalowi płk Grzegorz Polak, rzecznik Agencji Uzbrojenia, większość umów dotyczących dostaw pojazdów marki Jelcz realizowana jest terminowo, choć zdarzają się przypadki opóźnień. W trakcie realizacji niektórych kontraktów podpisywano także aneksy przewidziane w umowach. Według danych podanych przez Defence24.pl, w odniesieniu do jednej z umów z 2019 roku - dotyczącej dostaw pojazdów do programu obrony powietrznej Wisła - naliczono kary w łącznej wysokości ponad 10,5 mln zł. Pierwotna wartość tej umowy wynosiła 170,9 mln zł.







Napisz komentarz
Komentarze