- Mija półtora roku odkąd został Pan prezesem MGKS "Moto-Jelcz" Oława. Co uważa Pan za sukces, co udało się przez ten czas zrobić?
- Udało się nam poukładać sprawy związane z naszą akademią. W każdym roczniku mamy grupę wiodącą oraz goniącą, a w niektórych rocznikach nawet dwie goniące, w tym jedną pościgową. Przez ostatnie pół roku jesteśmy we wstępnym etapie certyfikacji. Mieliśmy już kilka kontroli na naszym obiekcie. Pod koniec grudnia lub na początku stycznia będzie u nas komisja z PZPN i wówczas usłyszymy, czy spełniamy wszystkie niezbędne warunki, aby dalej uczestniczyć w procesie nadania nam odznaki. Bardzo nam na tym zależy, bo proces certyfikacji szkółek piłkarskich pozwala ujednolicić proces szkolenia, aby w każdym roczniku prowadzić działania zgodne z wytycznymi PZPN, co podlega ścisłej kontroli. Oczywiście dla trenerów oznacza to więcej obowiązków, ale za tym idzie większa jakość treningów.
- Czyli do tej pory nasz klub nie miał jeszcze przyznanej odznaki?
- Pół roku trwa proces aplikacji. W tym czasie związek sprawdza, czy szkółka spełnia wymogi formalne, czy obiekt spełnia wymogi, czy kadra trenerska ma odpowiednie uprawnienia. Sprawdzana jest ilość zawodników w poszczególnych grupach. Wgrywane są konspekty zajęć przez co związek ma stałą kontrolę, co jest realizowane na poszczególnych zajęciach. Wymusza to na trenerach jakość pracy. Mam nadzieję, że będzie to miało duży wpływ na poprawę szkolenia na terenie naszego miasta.
W październiku mieliśmy niezapowiedzianą wizytę, gdy kwadrans przed treningiem przyjechał edukator i sprawdzał, czy jest to dana grupa treningowa i czy zajęcia są prowadzone zgodnie z konspektem. Trenerzy muszą z wyprzedzeniem zaplanować poszczególne zajęcia, ustalić ilość meczów, turniejów w danym miesiącu. Z tego powodu musieliśmy ograniczyć ilość zawodników w poszczególnych grupach. Teraz w grupie jest do 16 zawodników, a gdyby było ich do 24, to musiałby być drugi trener na zajęciach. Zawodnicy muszą mieć aktualne badania oraz oświadczenia rodziców.
- Zainteresowanie kibiców skoncentrowane jest głównie na drużynie seniorów. W ubiegłym sezonie w przerwie zimowej doszło do odejścia trzonu zespołu do "Stali" Brzeg. Czy mógłby Pań uchylić rąbka tajemnicy, co było powodem, że zawodnicy, którzy dotąd mocno identyfikowali się z "Moto-Jelczem" odeszli?
- Zawodnicy ci otrzymali lepsze warunki finansowe w innym klubie. Trudno się też im dziwić, bo mają rodziny, zobowiązania finansowe. Chcieli rozwijać się w innym klubie, więc daliśmy im taką możliwość. Nie mamy do nich żalu. Życzymy im wszystkiego najlepszego.
Był to taki czas, że nasz klub mógł się uprzeć i ich nie puścić, ale uznaliśmy, że nie chcemy niewolników. Stawiamy na zawodników, którzy chcą tu grać.
- Są obawy kibiców, że taka sytuacja może się powtórzyć tej zimy, bo część zawodników miało ponoć podpisane umowy tylko do końca listopada...
- To że umowy są podpisane z niektórymi zawodnikami do końca listopada czy na dłuższy czas, to zależy od wielu czynników. Nie będę tutaj zdradzał szczegółów. Jeżeli jakiś zawodnik ma podpisaną umowę do końca listopada czy grudnia, to nie oznacza, że chcemy się z nimi teraz pożegnać. Zawsze tak było, że w klubie podpisywane były umowy na różne okresy czasowe. To nic nowego.
Wiem, że kibice szukają tutaj powodów, aby mówić o nas źle. Tutaj chodzi o cztery osoby, które na profilu klubowym zamieszczają informacje nie zawsze prawdziwe, oparte na półprawdach. Niektórym osobom, które prowadzą ten profil nie zależy na rozwoju klubu, tylko na wprowadzaniu zamieszania. Ja to obserwuję od półtora roku., od kiedy zostałem prezesem. Do tej pory nie miałem uprzedzeń do środowiska kibiców, bo znam tam wiele osób oddanych "Moto-Jelczowi". Jednak poznałem też kilka osób z tego środowiska, którym niekoniecznie zależy na rozwoju klubu. Mam takie przemyślenia, że im bardziej zależy na wprowadzaniu zamieszania poprzez oczernianie klubu. Najgorsze jest to, że te kilka osób przedstawiają rzekomo opinię wszystkich kibiców, a na meczach w Oławie rozmawiam często z różnymi kibicami, którzy twierdzą, że nie utożsamiają się z tymi aktywnymi na stronie kibicowskiej. A są to właściwie cztery osoby, w tym jedna od 20 lat przebywająca poza granicami Polski. Wiele osób mogło zostać wprowadzonych w błąd poprzez ich wpisy bazujące na półprawdach.
- Czy prawdą jest, że "Moto-Jelcz" przegrał sprawę sądową z byłym trenerem Zbigniewem Smółką i musiał wypłacić mu odszkodowanie?
- Nie jest prawdą, że musieliśmy mu wypłacić odszkodowanie. Prawdą jest, że sądziliśmy się z byłym trenerem, który porzucił pracę, a nie wypowiedział jej. Dalej powinien świadczyć pracę i nie rozliczył się ze wszystkiego z klubem.
- Czyli to klub pozwał jego?
- Nie, to on pozwał nas. Sprawa się zakończyła, ale teraz to my będziemy go pozywali. Na tym etapie nie mogę podać więcej szczegółów, ale nie może być tak, że trener porzuca pracę i domaga się wynagrodzenia za okres kiedy tej pracy nie świadczył. W takiej sytuacji powinien być dyscyplinarnie zwolniony. Działo się to jednak nie za mojej kadencji, a sprawa jest dość zagmatwana.
- Najczęściej to działacze zwalniają trenerów, a tutaj nastąpiła niespodziewana rezygnacja trenera.
- On fizycznie zrezygnował z pracy, ale nie wypowiedział umowy, którą dalej powinien świadczyć. Najczęściej to klub zwalnia, albo trener wypowiada umowę o pracę.
- W przerwie letniej doszło do dużych zmian personalnych. Pojawili się nowi trenerzy, zawodnicy, ale też i sponsor, który zastąpił dotychczasowego. Smaczku dodaje fakt, że obaj sponsorzy są z tej samej konkurującej ze sobą branży. Co było powodem tych zmian?
- Skończyła się umowa z panem Jaśnikowskim i pomimo kilkukrotnych prób nie doszło do powtórnego spotkania. Czekaliśmy dość długo, ale z braku kontaktu z panem Jaśnikowskim uznaliśmy, że nie chce on kontynuować z nami współpracy. W miejsce pana Roberta pojawiła się firma Archon i podpisała z nami korzystniejszą umowę sponsorską. Ale podkreślę, że to nie my zerwaliśmy umowę z panem Jaśnikowskim. Długo czekaliśmy na informację od niego, czy będzie kontynuował współpracę z nami, ale nie mogliśmy zbyt długo zwlekać, bo potrzeby klubu są duże.
Zaproponowaliśmy współpracę firmie Archon, która co miesiąc zasila nasz klub określoną kwotą środków, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Dodatkowo otrzymaliśmy ostatnio kamerę wartą kilkanaście tysięcy złotych. Ta umowa dla klubu jest korzystniejsza.
- Mówiło się, że klubem zainteresowany jest poważny sponsor - firma Marco Polo....
- Odbyło się jedno spotkanie i był wyznaczony termin kolejnego, ale zostało ono odwołane. My pojawiliśmy się w klubie, ale otrzymałem wiadomość o odwołaniu spotkania na godzinę przed wyznaczonym terminem. Od tamtego czasu nikt się już z nami nie kontaktował. My oczywiście zapraszamy firmę Marco Polo, gdyby w jakiś sposób chciała nam pomóc, nie tylko w wymiarze finansowym.
- Czy jest pan jako prezes zadowolony z pracy trenera Grzegorza Sajewicza i jego asystenta oraz z wyników osiąganych przez drużynę?
- Jestem bardzo zadowolony. Trener Sajewicz miał trudne zadanie, bo musiał zbudować drużynę w krótkim czasie. Wspólnie z Mateuszem Matlęgą zrobili więcej niż zakładałem. Zobaczymy jak będzie wyglądała druga runda. Na obecną chwilę chcę żeby obaj trenerzy kontynuowali pracę.
- Czy planowane są jakieś zmiany kadrowe w drużynie seniorów?
- Nie wykluczamy takiej sytuacji, że pojawią się nowi zawodnicy.
- Ale jako wzmocnienie składu, czy uzupełnienie?
- Chcemy wzmocnić skład. Zimowe okienko transferowe jest dość trudne, bo nie wszystko zależy od nas. Nie jest łatwo teraz pozyskać jakiegoś zawodnika. Trzeba uzyskać z klubu zgodę na wypożyczenie, a przy transferze definitywnym zależy od kwoty odstępnego. Na koniec sezonu jest to o wiele łatwiejsze. Wiem, że trenerzy chcą zaprosić kilku zawodników na testy.
- W komentarzach kibiców pojawiła się informacja o tym, że seniorzy jeżdżą na mecze wyjazdowe własnymi autami, a trenują w swoich domowych strojach, bo klub zapewnił im tylko dwa komplety strojów meczowych i oba z krótkimi rękawami.
- To jest właśnie przykład tego, o czym mówiłem wcześniej. W kwestii transportu to właśnie sami zawodnicy ubiegłej zimy zaproponowali, żeby jeździć na mecze własnymi pojazdami, aby zaoszczędzić na kosztach transportu. Zaoszczędzone pieniądze miały być przeznaczone dla zawodników. Wówczas się na to nie zgodziliśmy, bo część dotacji przeznaczona jest konkretnie na transport. W tym sezonie na prośbę Rady Drużyny zgodziliśmy się na takie rozwiązanie, że będą mogli sami sobie wybrać mecze, na które będą jechali autokarem, a na które własnym transportem. Przy wyjazdach samochodami, to my zwracaliśmy im za paliwo. To był pomysł zawodników sprzed roku, a zaczął być realizowany od lipca. Jednak przez ostatnie pół roku takich wyjazdów własnymi samochodami było bardzo mało.
- A sprawa strojów?
- Pan Jaśnikowski zabrał z klubu wszystkie stroje, które wcześniej ufundował. Mam nadzieję, że może je przekaże na jakiś charytatywny cel. Zawodnicy mają obecnie dwa komplety strojów meczowych (czarne i zielone), które zakupił nowy sponsor. Natomiast w ubiegłym roku zakupiliśmy zawodnikom dresy i koszulki treningowe. Sprzęt mają, więc nie wiem skąd pojawiają się takie informacje.
- Mamy informacje, że w Głogowie brakowało naszym piłkarzom ciepłej odzieży.
- Podejrzewam, że ta informacja została gdzieś przekręcona, bo zawodnicy mają dresy i ortaliony.
- Zapytam teraz o drużynę rezerwową seniorów. Czy uważa Pan wystawienie jej w tym sezonie do rozgrywek za dobre posunięcie?
- Tak. Uważam, że dobrze zrobiliśmy, bo zawodnicy, którzy nie zagrali odpowiedniej ilości minut w IV lidze, mają możliwość wystąpić w rezerwie. Co prawda jest to tylko klasa "B", ale jest to dodatkowa jednostka treningowa. Oczywiście wolałbym, żeby to była klasa "A" lub "okręgówka", ale wszystko po kolei.
- Ale kilkakrotnie rezerwa była zdekompletowana na początku meczu. Trochę wstydliwe było, że nie udało się skompletować jedenastu zawodników na niektóre spotkania.
- Były takie sytuacje, ale wynikały one z powodu kontuzji i kartek. O ile dobrze pamiętam, to te mecze grane w niepełnym składzie to i tak wygraliśmy. Tę drużynę dopiero założyliśmy, mogą się w niej ogrywać również juniorzy. Jeżeli jakiś mecz zagraliśmy w niepełnym składzie, to trudno. Lepiej, że w ogóle się odbył niż miało by nie być.
- Jakie są plany na przyszłość rezerwy?
- Czas pokaże. Mamy pewne rozwiązania, ale na razie nie będę ujawniał, bo jeszcze nie są potwierdzone. Głównym celem będzie awans do klasy "A".
- Kto jest w klubie koordynatorem grup młodzieżowych?
- W tej chwili taką rolę pełnię ja wraz z trenerem Jackiem Imianowskim. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie, o ile pozwolą na to środki, zatrudnimy jeszcze dwie osoby, które będą pełniły rolę koordynatorów grup młodzieżowych. Jest to wymagane przy uzyskaniu certyfikacji.
- Zapytałem o to, bo w rundzie jesiennej mieliśmy dwa przykłady, kiedy zawiodła komunikacja w klubie. Myślę tutaj o walkowerze jaki otrzymała drużyna juniorów "Moto-Jelcza" po wygranym meczu pucharowym z seniorami naszego klubu. Również walkowerem ukarano trampkarzy za wygrany mecz ze "Skrą" Wojnowice, bo protokół z tego pojedynku nie dotarł do DZPN.
- W przypadku trampkarzy sytuacja była bardzo dziwna. Wysoko wygraliśmy ten mecz, a protokół nie dotarł na skrzynkę mailową do związku. Kiedy się okazało, że zweryfikowano ten mecz jako walkower dla rywali, to dzwoniłem do DZPN i rozmawiałem z odpowiedzialną tam osobą. Sprawdzili wszystkie adresy mailowe i nie znaleźli wiadomości od nas. Odwoływaliśmy się od tej decyzji, ale walkower został jednak utrzymany.
A w dniu meczu pucharowego nie działał system Ekstranet i trenerzy musieli wypisywać protokoły ręcznie. Nie można było sprawdzić, czy dany zawodnik musi pauzować za kartki. Tutaj nie było u nikogo żadnej złej woli. Bardzo się cieszyliśmy ze zwycięstwa naszych juniorów. Na szczęście z walkowera skorzystali seniorzy "Moto-Jelcza". Różne krążyły później opowieści, że my to specjalnie zrobiliśmy, aby dać szansę grać dalej seniorom. Ten wynik był wpisany w systemie i dopiero po kilku dniach został zmieniony jako walkower. Ktoś się dopatrzył, że w zespole juniorów grał zawodnik, który powinien pauzować za kartki.
- Docierają do nas sygnały, że są chętni do zostania członkiem stowarzyszenia "Moto-Jelcz". Ilu jest obecnie członków i jak najprościej można nim zostać?
- Nie pamiętam ilu jest obecnie członków, a jak zostać członkiem stowarzyszenia? Podobnie jak w innych stowarzyszeniach. Trzeba dostarczyć podanie, a wtedy Zarząd klubu da odpowiedź. Takie pytanie wyszło od kibiców, a właściwie od jednego kibica, który ma aspiracje być członkiem, a nawet prezesem klubu.
- Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów w działalności "Moto-Jelcza".
- Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim osobom, które wspierają klub. Dzięki nim wiemy, że robimy coś dobrego. Nasze oławskie środowisko nie jest łatwe. Zachęcamy oponentów do przyjścia do nas i porozmawiania, a nie opierania się na półprawdach. Jako prezes nikomu nie odmówiłem rozmowy. Jak przychodzą rodzice z jakimś problemem, to siadamy i próbujemy znaleźć rozwiązanie. Zamiast hejtować w internecie, to zapraszam do przyjścia i rozmowy.







Napisz komentarz
Komentarze