Reklama
Ci, którzy przyszli w piątek na dyskotekę charytatywną dla Marioli Kaczmarek, wierzyli z całych sił, że zdarzy się cud i 37-latka wygra z bardzo ciężką i podstępną chorobą. Miały w tym pomóc zebrane podczas dyskoteki pieniądze. Niestety... dziś nad ranem Mariola zmarła. Osierociła niespełna trzyletnią córeczkę.
- Jeszcze do niedawna byłam ambitną, kreatywną, energiczną i cieszącą się z życia osobą - mówiła kilka miesięcy temu. Zrobiłam prawo jazdy na autobus, bo miałam pewne plany i marzenia. Jednak los nie był dla mnie łaskawy. Po porodzie 7 stycznia 2014 moje życie przewróciło się do góry nogami. Zamiast cieszyć się życiem, młodym stażem małżeńskim i nowo narodzonym dzieckiem, przeżywam koszmar, wynikający z nasilenia się mojej choroby. Moja rodzina pogrąża się w smutku, żalu, lęku. Nie może pogodzić się z sytuacją, która nas spotkała, oraz z losem, który przyniósł chorobę. Zadaję sobie pytanie - dlaczego nas to spotkało? Przecież nawet nie nacieszyliśmy się sobą. Nie mogę się odnaleźć w rzeczywistości...
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze