Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 14 grudnia 2025 05:08
Reklama

Krajobraz po kanalizacji

Pękające ściany, czyli rozprawa między trzema osobami - lokatorem, wykonawcą i inspektorem budowlanym
Podziel się
Oceń

Marcinkowice Interwencja

- Ruski generał mnie obronił, bo sołdaty chcieli  zabić. Zastrzelić! Ja wtedy śmierci uciekłem - snuje swoje wojenne opowieści Antoni Tomasiewicz. Mówi o bimbrze, który trzeba było Ruskim oddać, o karabinie, z którego miał być zabity, o lasku, do którego go prowadzono. Opowieści przysłuchuje się stara szafa spod okna. Choć pan Antoni mówi głośno - prawie krzyczy - to mebel nachyla się mocno do środka pokoju, jakby niedosłyszał. Dopiero po chwili orientuję się, że to nie szafa, a podłoga jest krzywa. Stanisława Tomasiewicz tłumaczy, że podłoga im się tak dziwnie przechyliła 17 stycznia. Szafa i podłoga są  prawie tak samo stare, jak dom i jego właściciele. Dom budowali Niemcy i - jak się okazuje - oni też, tak jak Ruscy, chcieli zabić Antoniego i jego żonę. Nie od razu, ale teraz, po 80 latach, kiedy chałupa zaczęła nagle pękać, a podłoga zapadać się.
- Pewnie całość się zawali  - mówią właściciele. Państwo Tomasiewiczowie tłumaczą, że  wszystko przez to, że - podobnie jak inni mieszkańcy Marcinkowic - zamarzyli o kanalizacji. Niemcy przewidzieli to - tak samo jak zasiedlenie ich gospodarstwa polskimi osadnikami - i na złość zbudowali domy w odległości jednego metra od ulicy. Wiedzieli, że w podobnej odległości będzie się kopać rowy na rury kanalizacyjne. Ta fantastyczna teoria uprawdopodabnia się po telefonach do wykonawcy. On nie jest winny temu, że w domu Tomasiewiczów popękały ściany i zrobiło się stromo na podłodze.
- Wszystko zrobiliśmy zgodnie z projektem technicznym i opisaną technologią prowadzenia robót, na podstawie udzielonego pozwolenia na budowę, pod stałym nadzorem inspektora nadzoru oraz zamawiającego, tj. gminy Oława - zapewniają w poznańskiej firmie Lietz i dodają: - Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że prace były wykonywane w odległości jednego metra od fundamentu budynku.
Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Elżbieta Pawlikowska stwierdza: - Roboty wykonywano prawidłowo. Zgodnie z zatwierdzoną dokumentacją. Projekt był sprawdzony i uzgodniony w Zakładzie Uzgodnień Dokumentacji.
Dom państwa Tomasiewiczów nie zna się jednak na polskich przepisach. Jest w końcu poniemiecki. Pęka wbrew temu, że wszystko wokół niego było wykonane zgodnie ze sztuką i planami. - Tylko czekać, aż runie. Teraz ziemia odtaje po zimie i nie wiadomo, co będzie - tłumaczą staruszkowie.
Pierwsze pisma od lokatorów ze Szkolnej wysłane były e-mailem już w styczniu do inspektora budowlanego. Alarmowali, że domy pękają. Inspektor Elżbieta Pawlikowska była na miejscu i widziała uszkodzenia. Jej zdaniem nie wszystkie powstały w czasie ostatnich prac ziemnych: - Dom państwa Tomasiewiczów jest w złym stanie technicznym. Ma sporo uszkodzeń i trudno określić dokładnie, które kiedy powstały. Właściciele nie przeprowadzali kontroli, o których mowa w art. 62 prawa budowlanego. Część z nich może być wynikiem robót, wykonywanych bez odpowiednich pozwoleń. Wiem, że odkrywane były tam fundamenty, wykonywano roboty związane z położeniem izolacji pionowej oraz drenażu wokół budynku. To nie są zwykłe roboty konserwacyjne. Ponadto odprowadzane tam są wody opadowe z budynku bezpośrednio na ulicę.
Tomasiewiczowie dobrze znają zdanie Pawlikowskiej: - To jest chore! Jakie remonty?! Bez tych wszystkich prac nasze domy byłyby już dawno ruiną. Ściany nam pękają! Kto wie, czy nie zawalą się, a oni, zamiast pomóc, doszukują się w tym wszystkim naszej winy! Że niby fundamenty nielegalnie izolowane, że kostka przed domem zamiast z kamienia, to z betonu. Mówią, że przez to ściany się rozwaliły! Jakoś nie widzą związku, że stało się to w trakcie robót ziemnych przy kanalizacji. Żadnego dozoru, zabezpieczeń, nic! Proszę sobie wyobrazić, że oni przed końcem pracy w piątek 14 stycznia podłączyli pompy, bo się woda w rowach zbierała. Metr od ściany domu! Wszystko niby bezpieczne, z filtrami. Tylko co to za filtry, co piach i ziemię razem z wodą wciągają?! W sobotę 15 stycznia chodnik się zapadł, bo ziemię spod niego pompy wciągnęły. W niedzielę to już całe podwórko od strony ogrodzenia poszło w dół. Ściana domu pękła, fundament obsunął się. Dzwoniliśmy wszędzie i w końcu wyłączyli pompy o 13.00 w niedzielę. Inaczej pracowałyby do poniedziałku. Jak można było to wszystko włączyć i zostawić bez kontroli?!
Michał Średziński - dyrektor ds. inwestycji z firmy wykonawczej mówi, że pompy nie mogą zasysać piachu i ziemi: - To technicznie niemożliwe. Urządzenia są bezobsługowe, pracują jednak pod nadzorem człowieka. - Ktoś zawsze nad tym czuwa - dodaje Średziński. -Pozostawia się je włączone na dłuższy czas po zakończonym dniu pracy, aby przygotowały osuszony grunt do dalszych robót. Nie potrafię - bez konsultacji z kierownikiem - odpowiedzieć, dlaczego i czy rzeczywiście tamtego dnia pompy wyłączono na wniosek mieszkańców.
W rozmowie telefonicznej kierownik robót Marek Gross stwierdził, że nie ma obowiązku udzielania informacji, a zrobi to, kiedy będzie przesłuchiwany przez nadzór budowlany. Zapewnił jednak, że nad pompami cały czas czuwali dwaj wyznaczeni ludzie, którzy mieli obowiązek co kilka godzin kontrolować pracę urządzeń.

Kaloryfery, co ze ścian skaczą
Państwo Misiowie od niepamiętnych czasów mieszkają w małym domku. To sąsiedzi Tomasiewiczów. Przez lata nikt im nie przeszkadzał. Nagle świat stanął na głowie, a życie nabrało tempa. - Zima to dziwna pora na roboty budowlane i rycie w ziemi - pomyśleli, kiedy w styczniu pojawiły się pierwsze maszyny na ich ulicy. Zaufali jednak nowoczesnym technologiom, pozwalającym na pracę w mrozie, oraz profesjonalistom z firmy Lietz. Nie pytali o nic. Michał Średziński z firmy wykonawczej wyjaśnia, że tego typu roboty kanalizacyjne mogą być wykonywane przez cały rok, pod warunkiem, że temperatura nie spadnie poniżej minus 7 stopni. W styczniu tego roku bywało cieplej, a 27 stycznia, kiedy rozpoczęto kolejny, bardziej uciążliwy dla mieszkańców etap, temperatura wynosiła minus 6 stopni. Można było pracować. Tego dnia zaplanowano wbijanie specjalnych rur w ziemię. Pod oknem państwa Misiów przejechała koparka. Gąsienicowa. - Ale co ona nie wyrabiała! - wspomina Antonia Miś: - Tańczyła, ryczała i stawała dęba. Zaraz potem, całym ciężarem upadała na ziemię. I tak kilka razy z rzędu. Myślałam, że to trzęsienie ziemi albo że coś wybuchło. Cały dom się ruszał.
- Ja kaloryfery z podłogi podnosiłem, bo spadły, kiedy oni te iglice zaczęli koparką w zamarzniętą ziemię wbijać, tak trzęsło! - dodaje jej mąż  Tomasz. Oboje szybko wyszli na zewnątrz, by wraz z innymi "jurorami" z ulicy Szkolnej oceniać popisy operatora skaczącej koparki. Starał się, jak mógł. Prezentował najazdy i zjazdy. Kręcił raz jedną, raz drugą gąsienicą. Wymachiwał łyżką i wbijał w ziemię tę swoją iglicę. - Na dwa i pół metra, a odległość od domu to metr - wspomina Tomasz Miś. Po czterech dniach, 31 stycznia, na ścianach i sufitach domu przy ulicy Szkolnej 11 w Marcinkowicach pojawiły się pierwsze szczeliny. Po pamiętnym występie koparki w domostwie Misiów pozostało kilka pamiątek. Przede wszystkim spękane ściany od strony jezdni, w przedsionku i w toalecie oraz uszkodzony sufit. Niepokoi to pana Misia, który co nieco wie o konstrukcji swojego domu. Drażni panią Miś, która nie lubi asymetrii, a tu wzór na tapecie zaczął się rozjeżdżać. Skończyło się beztroskie życie. Mieszkańcy z ulicy Szkolnej z troską patrzą na Misiów. Już nie mówią, że tak świetnie się trzymają.

Rudera, ale z kanalizacją
"Albo rybki, albo akwarium. Nie można mieć wszystkiego". Albo inaczej: "Nie można mieć wszystkiego naraz. Można natomiast mieć wszystko po kolei". Te popularne powiedzonka i mądrości ludowe pasują jak ulał do sytuacji mieszkańców ze Szkolnej w Marcinkowicach. Nie mieli przez lata  kanalizacji w domach. Teraz już będą mieć, ale za to już nie będą mieć domów, takich jak wcześniej. Nie można mieć przecież wszystkiego naraz. Albo solidny dom i szambo, albo kanalizacja i popękane mury. Stanęło na tym drugim, choć nikt wcześniej nie informował mieszkańców, że tak właśnie będzie. - Za straty powinni odpowiadać ci, którzy je spowodowali - twierdzą mieszkańcy. Nie mają oni wątpliwości, że to wykonawca. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Elżbieta Pawlikowska uspokaja: - Jeśli rzeczywiście zawinił wykonawca, to poszkodowani otrzymają pieniądze. Nie mam obaw, bo to solidna firma. Świadczyć o tym może choćby to, że budowa była ubezpieczona, a obecnie to wcale nie jest takie oczywiste. Ubezpieczyciel - jeśli otrzyma takie polecenie - wypłaci odszkodowanie. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to wskazywane przez lokatorów uszkodzenia nie zagrażają życiu i zdrowiu.
Mimo to mieszkańcy wynajęli adwokata. Na razie trwa wymiana korespondencji pomiędzy nim, Starostwem Powiatowym i firmą wykonawczą Lietz. Wynika z niej, że na początku właściciele uszkodzonych budynków muszą wykonać ekspertyzę techniczną i za nią zapłacić. Koszt - jak sprawdził adwokat - to 6 tys. złotych od każdego budynku. Na zebranie pieniędzy i skompletowanie dokumentów pozostało mieszkańcom z ulicy Szkolnej w Marcinkowicach cztery miesiące. Mają czas do 30 lipca.

Tekst i fot.: (KRYSPO)


Napisz komentarz

Komentarze

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: AnonimTreść komentarza: Naprawdę ostrzezcie swoich seniorów w rodzinie! W bliskim mi otoczeniu slyszałam o dwóch takich przypadkach tamtej nocy. Do jednej starszej samotnej kobiety zadzwoniono po 1 w nocy!! Ktoś się przedstawiał za lekarza ze szpitala z oddziału zakaźnego w Oławie i żądał zapewnienia że będzie miał kto zapłacić 100 tysięcy ponieważ bratanica tej kobiety nie dozyje do rana jeśli nie dostanie 3 zastrzyków. Ktoś udawał głosy tej bratanicy, że niby się meczy umiera (na ciężkiego koronawieusa...) Do drugiej kobiety także dzwoniono w nocy i chciano wyłudzić pieniądze na umierającego w szpitalu ojca...ale na ich nieszczęście mężczyzna przebywał z kobietą w domu i iknnje poszło. Nie dość, że coraz więcej wymyślaja sposobów to zaczęli to robić bardziej w nocy, kiedy ludzie są zaspani. Ofiara to po takim telefonie na zawał może zejść!Data dodania komentarza: 13.12.2025, 19:15Źródło komentarza: Oszust mówił, że syn szwagra potrącił osobę na pasach, ale... sprawę „da się załatwić”Autor komentarza: OławiakTreść komentarza: Takiego lichego i beznadziejnego wystroju świątecznego miasta , nie było od lat! Oprócz choinki w rynku i jakiejś tam ramki obok byłego banku PKO i tradycyjnej szopki , nie ma nic ! Wystarczy pojechać do Jelcza- Lskowic, czy Brzegu i od razu widać i czuć nadchodzące święta , oprócz Rynku , pozostała część miasta to ciemna beznadziejna szarość i półmrok,! Jeszcze nie tak dawno ulica Krótka, ,Brzeska , Rocha , 1 Maja itd udekorowane były swietlnymi ozdobami , w tym roku NIC! przykre!Data dodania komentarza: 13.12.2025, 18:46Źródło komentarza: Jarmark w Oławie trwa [ZDJĘCIA]Autor komentarza: Oława OKTreść komentarza: Dzięki Panu Jerzeskiemu mamy niskie rachunki za prąd ? 😁😁😁 , ciekawe czy oni nie dostają dotacji z Izraela ?Data dodania komentarza: 13.12.2025, 18:43Źródło komentarza: Innowacje z naszego Promet-Plastu pójdą teraz w świat!Autor komentarza: Oława OKTreść komentarza: Mamy to kolejny sukces naszego Niemieckiego PremieraData dodania komentarza: 13.12.2025, 18:39Źródło komentarza: Najpierw zwolnienia, teraz sprzedają zakład za niemal 27 mln zł!Autor komentarza: wwwTreść komentarza: Opowieść bajek część następna , jaka przebudowa to remont jest przebudowa by była wtedy jak by zrobili dwa pasy w jedną i dwa pasy w drugą stronę , a obwodnicę będziecie robić jeszcze w tym stuleciu czy w przyszłym ? bo nie narodzone dzieci mojego syna się pytają he he mamy władze że dla wszystkich jest ale dla polska są tylko podatki do płaceniaData dodania komentarza: 13.12.2025, 18:36Źródło komentarza: Chcą przebudować fragment trasy do Wrocławia, ale jeszcze nie w tym rokuAutor komentarza: jarek.wTreść komentarza: sytuacjatakabedziewurzedzie,dotad,dopukiradni/wwiekszosci/bedakundelkamistajszczyka.jedyniewmiareodwaznymjestpanRygielskizkolegami.taktrzymac.Apan,panieBabskijestjuzchybatadzialalnosciazmeczonyData dodania komentarza: 13.12.2025, 16:45Źródło komentarza: Przemysław Olechowski odwołany z funkcji prezesa CSiR. Jest tymczasowy następca
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama