- Nie czekam.
- Bo chyba nie jest intencją Matki Bożej, ani pana, by…
- Nie. Nie. Po prostu nikt nie czyha na czyjąś śmierć.
- I z jednej strony będzie pan uzdrawiał, a potem pan będzie przyczyną tego, że będą ginąć.
- Każdy chce żyć.
- A taki autokar potężny stanie na drodze, pociąg będzie pędził i huknie, i kupę tragedii, i sprzętu naniszczy. I co wtedy będzie? I wtedy pana wezwą i zamkną. O, taka będzie konsekwencja.
- Tak, wiem o tym.
- Bo jakby pana tam nie było, to nie byłoby tragedii. A do kościoła? Kościół jest bezpieczny, ludzie mają dach nad głową, wszystko jest rozwiązane, wokół można pójść do restauracji, z ubikacji skorzystać.
- Ale to, co pan mówi, że już bułki chcieli sprzedawać, to nie.
- No tak, co pan myśli? Wszyscy ludzie chcą żerować na jakimś tam Domańskim, który, jak mówią, wygłupia się, ale mają okazję zarobić. Co pan myśli, że pana oceniają wszyscy jako normalnego człowieka?
- Nie, wiem, że są tacy ludzie, którzy powiedzą, że jestem nienormalny.
- No i tak mówią. (…) Ale czekaj pan, jak z tymi objawieniami?
- Po prostu przychodzi wtenczas Matka Boża. Od początku to ja się spodziewam tego objawienia.
- Ale ludzie są wtedy?







Napisz komentarz
Komentarze