- Mam dużego psa, który potrzebuje się wybiegać - mówi pani Justyna z Oławy. - Dlatego do niedawna jeździłam z nim za miasto i spuszczałam ze smyczy na polach w kierunku Zabardowic z dala od ludzi i zabudowań. Jest tam polna utwardzona droga, którą można spacerować, a wokół pola, po których pies może swobodnie pobiegać. Kilka tygodni temu podczas takiego spaceru wspomnianą drogą nadjechał samochód. Widząc go przywołałam psa, zapięłam na smycz i czekałam, aż auto przejedzie. Wtedy kierowca samochodu odkręcił szybę i zapytał, czy wiem, że spuszczanie psa ze smyczy jest karane. Odpowiedziałam, że to nieprawda. Takie rzeczy nie są zakazane prawem, a ja robię to na własną odpowiedzialność. W odpowiedzi kierowca oświadczył, że on jako myśliwy może strzelić do mojego psa. Pani Justyna była tak zaskoczona i wzburzona tymi słowami, że odebrało jej głos. Kierowca odjechał, a ona bojąc się o życie swojego czworonoga przestała chodzić z nim na spacery w stałe miejsce. Groźba, którą wtedy usłyszała - bo tak to traktuje - nie daje jej jednak spokoju. Tym bardziej, że ostatnio widziała spacerujących tamtędy ludzi z psem, a - jak mówi - nie wie, jakim kodeksem kieruje się mężczyzna, który groził, że strzeli do jej psa. Co sprawie mówią myśliwi i straż gminna? Artykuł w całości można przeczytać już teraz w e-wydaniu gazety: TUTAJ - koszt 2.90 zł
Zagroził, że zastrzeli jej psa, bo…
Oława. Mężczyzna podający się za myśliwego zagroził właścicielce psa, że zastrzeli czworonoga, jeżeli będzie biegał po polach bez smyczy…
- 16.01.2020 09:57 (aktualizacja 27.09.2023 17:33)
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze