- Piszemy do Was z Houston, choć sami jeszcze nie do końca w to wierzymy - mówili 27 marca rodzice Tosi. - Chociaż podróż nie była lekka, to daliśmy radę, Tosia źle zniosła lądowania, płakała, ale teraz już jest wszystko dobrze. Przez 14 dni nie możemy wejść do szpitala, ale szpital przyszedł do nas. Tosia jest już po telekonsultacji z neurologiem i pulmonologiem. Strasznie tu jest gorąco, temperatura przekracza już 30 stopni, a to dopiero początek...
To faktycznie był dopiero początek. Kolejne dni mijały na rehabilitacji, odpoczynku i zabawie. Tosia zaczęła podnosić prawą nóżkę, co wcześniej sprawiało jej sporą trudność. Rodzice robili wszystko, by dbać o jej jak najlepszą formę. Czym lepszy będzie bowiem jej stan na początku terapii, tym szybciej będzie się można spodziewać efektów.
Tosia się zaaklimatyzowała, ale musiała przejść przez obowiązkową kwarantannę. Po jej zakończeniu dziewczynce pobrano krew na badania. Teraz wraz z rodzicami czeka na wyniki. Jeśli będą dobre, terapia lada moment się rozpocznie.
Napisz komentarz
Komentarze