- Stanęło przed szkołą, a nie na jej terenie, żeby wszyscy mieszkańcy Bystrzycy mieli do tego serca dostęp, mogli wrzucać nakrętki i czynić dobro - mówi dyrektor Szkoły Podstawowej w Bystrzycy Anna Chlebosz (na fot. niżej). - Szkoła będzie się opiekować tym sercem, nakrętki zebrane w nim będziemy przeznaczać dla indywidualnych dzieci. Pierwsze jest przeznaczone dla Lenki. Bardzo dziękujemy za to serce Arturowi Piotrowskiemu, który nam je ofiarował. Na dodatek sam je zrobił!
- To prawda, robiłem je osobiście - przyznaje Artur Piotrowski z oławskiej grupy HELP, a także radny gminy Oława. - Zrobiłem takie dwa serca. Obiecałem, że staną jeszcze przed świętami i słowa dotrzymałem. Stanęły oba.
Jedno w Jaczkowicach, bo tam mieszka Piotrowski, a drugie w Bystrzycy, bo z tą miejscowością jest związany od lat: - Pani Dorota Semenowicz, miejscowa nauczycielka, po postawieniu paru takich serc przez grupę HELP zapytała mnie, ile jedno takie kosztuje. Kiedy jej powiedziałem, że to koszt rzędu 1,7 tys zł netto, zmartwiła się, bo to jednak spory wydatek. Uznałem, wtedy, że może sam spróbuję zrobić coś takiego. Udało się. I to nawet zrobiłem dwa.
Ile trwa praca przy jednym takim metalowym sercu?
- Nie wiem, bo robiłem jednocześnie dwa - odpowiada Artur Piotrowski. - Popołudniami po pracy, wieczorami, nieraz do późna, nawet do północy. Zajęło mi to parę tygodni. Chciałem zobaczyć, czy podołam i czy sam dam radę zrobić takie serce. Bardzo lubię majsterkować, w domu mam swój garaż, gdzie jest mój tzw. dżihad. To była sama przyjemność pracować nad tymi sercami. Cieszyłem się, że powstaje coś nowego, co na dodatek będzie służyło innym.
Jak mówi Piotrowski, dla niego najtrudniejsze i najbardziej pracochłonne przy produkcji serca było odpowiednie wygięcie łuków.
On już swoje zrobił - teraz pora na mieszkańców Jaczkowic i Bystrzycy oraz ich nakrętki, które... nakręcają dobro.









Napisz komentarz
Komentarze