Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 12:01
Reklama
Reklama

Forteca runęła pod Domaniowem (1)

W marcu 1945 młodzi amerykańscy lotnicy wystartowali z bazy w południowych Włoszech, by po wielogodzinnym locie zakończyć swe życie gdzieś w okolicach Oławy. Czy to właśnie oni byli pochowani i później ekshumowani z sowieckiego cmentarza wojennego przy ulicy Zwierzynieckiej? Pisaliśmy o tym w roku 1995. Dziś jesteśmy o krok od wyjaśnienia tej zagadki
Podziel się
Oceń

Załoga jeszcze nie brała udziału w lotach bojowych, a tworzący ją lotnicy byli bardzo młodzi, w wieku od 19 do 24 lat. Ich wielki srebrzysty bombowiec był również zupełnie nowy, nie miał jeszcze swojej indywidualnej nazwy, malowanej na nosie maszyny. Załogi zdobywały nieformalne prawo do nazwy dopiero po kilku lotach. A ten lot bojowy był pierwszym i - jak się okazało – ostatnim. Obciążone maszyny z trudem odrywały się od pasa startowego, powoli zwiększając pułap. Nad Adriatykiem uformowano szyk i cała formacja na wysokości 25 tys. stóp (ok. 7-8 tys. metrów) skierowała się na północ. Powietrznej armadzie rozciągniętej na przestrzeni kilkunastu kilometrów kwadratowych, towarzyszyły roje myśliwskich P-51 „Mustang", mających zapewnić „wielkim braciom" niezbędną osłonę. Lot do celu przebiegał bez przeszkód, nikt nie atakował, a wypatrujący wroga lotnicy jak zwykle marzli, pomimo podgrzewanych elektrycznie kombinezonów. Bombowce latały w sprawdzonym podczas wojny szyku tzw. „combat box", w ramach którego poszczególne samoloty ubezpieczały się wzajemnie, strzelcy mieli wolne pole ostrzału, a całość formacji nie miała martwych stref, z których mogą zaatakować myśliwce wroga.

„Nasza" załoga leciała na pozycji określanej jako nr 2 na prawym skrzydle. W okolicach Drezna, około godziny 12.00, załogi wykonywały ostatnie czynności przed zrzuceniem bomb. Atakowano w dwóch falach. Zacieśniono szyki, bombardierzy pochylili się nad swoimi celownikami, otwarto komory bombowe, a strzelcy na swoich stanowiskach nerwowo wypatrywali samolotów z czarnymi krzyżami. Nad rafinerią w Ruhland powitał Amerykanów gwałtowny ogień artylerii przeciwlotniczej. Kilka maszyn uszkodzono, kilka zestrzelono, ale całość formacji wykonała zadanie, więc rozpoczęto odlot znad celu, by powrócić do bazy w Italii.

Walka

Prawdziwy dramat zaczął się dwie minuty po zakończeniu bombardowania. Niemieckie myśliwce spóźniły się i zaatakowały Amerykanów już poza celem. Rozbicie wielkiej formacji nie było łatwe, ale Niemcy, wciąż mający wielu doświadczonych pilotów, opanowali metody pokonywania siły ognia „latających fortec". Pierwsze ruszyły do ataku odrzutowe Messerschmitt 262 „Schwalbe". Odrzutowce były szybsze od samolotów używanych przez aliantów, a przede wszystkim potężnie uzbrojone w działka i rakiety. Piloci na odrzutowcach występowali w charakterze „rębaczy". Atakowali formację z ogromną prędkością, często w ataku czołowym, trwającym zaledwie kilka sekund. Potrafili trafić i zniszczyć w jednym przelocie kilka ogromnych „fortec". Później do ataku przystępowały pozostałe samoloty, zestrzeliwując załogi, które wypadły z szyku, albo z uwagi na uszkodzenia nie broniły się skutecznie. Taki los spotkał załogę por. Robinsona. O godzinie 12.34, tuż po wyrzuceniu bomb, krótka seria z działek odrzutowca zniszczyła prawy ster wysokości, dziurawiąc kadłub w jego centralnej części, raniąc członków załogi i uszkadzając systemy wewnętrzne. Prawdopodobnie atakowali doświadczeni piloci odrzutowców z jednostki Jagdgeschwader 7.

Lotnicy amerykańscy podjęli walkę, a strzelec Virgil Cochran z Illinois być może uratował załogę, bo pomimo odniesionej rany, strzelał do nadlatujących Niemców, przerywając ich ataki. Za męstwo w tej walce został odznaczony. Amerykanów atakowały także kolejne eskadry Messerschmittów 109 i 210.

Podziurawiona „latająca forteca" szybko wypadła z szyku, piloci uszkodzonej maszyny nie mogli utrzymać prędkości ani wysokości lotu. Pozostałe załogi postępowały zgodnie z rozkazami. Formacja nie pomagała uszkodzonym, a ci, którzy mieli kłopoty, kierowali się na wschód, mając nadzieję na wylądowanie na terenie zajętym przez Rosjan. Takie rozwiązanie było ostatecznością, niezbyt preferowaną przez Amerykanów, z uwagi na przykre doświadczenia. Rosjanie często strzelali do lotników ratujących się na spadochronach, odnotowano również kilka wypadków rozstrzelania sojuszników bez sądu, traktując nie znających rosyjskiego Amerykanów jako niemieckich szpiegów. Uszkodzony samolot leciał w stronę Oławy...

(cdn.)

PRZEMYSŁAW PAWŁOWICZ

Tekst został opublikowany w Wiadomościach Oławskich nr 49/2001

 

 

 

 

 

 

 

 



Napisz komentarz

Komentarze

sas2 06.03.2021 20:29
ciekawy artykuł czekam na dalsza część i podobne historie

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: StefanTreść komentarza: A o tej jego słynnej ławeczce to już w radio wrocław piszą , śmiech na całą polskę się robiData dodania komentarza: 5.12.2025, 11:27Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: *Treść komentarza: Bo w Sobieskim oprócz tego, że nauczają, to jeszcze uczą empatii i działalności społecznej, a nie tylko patrzenia na koniec "własnego nosa" i samolubstwa.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 10:53Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RodzicTreść komentarza: Bo oni chodzą do szkoły , żeby się uczyć a w Sobieskim ciągle trwają zabawy . Zgodnie z powiedzeniem " nie matura a chęć szczera zrobią z ciebie oficera " .Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:29Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RedaktorTreść komentarza: "Rzeczą, która budzi zastrzeżenia (...) jest forma nagłośnienia (...). (...) było niezbędne minimum w postaci wzmianki w BIP, stronie internetowej (...), a nawet w gazecie - ale wydaj mi się, że (...) powinno to być znacznie bardziej nagłośnione. Tymczasem zrobiono (...), niezbędne minimum." Dawno już nikt nie wskazał tak dobitnie na nikłą rolę gazety w podawaniu informacji, jej zasięgu i oddziaływania, jak zrobił to "lokalny działacz społeczny, ekolog dla którego bardzo istotna jest ochrona środowiska naturalnego". Pierwszy tego imienia... (a zbieżność danych oraz podobieństwo osoby na zdjęciu z czynnym politykiem KO może być jedynie "przypadkowa..."). Dlaczego inni lokalni politycy (zajmujący się hobbistycznie ekologią), nie dostąpili zaszczytu skomentowania - nie wiadomo. Kabaret w czystej postaci.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:28Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: ten pseudo burmistrz nadaję się tylko na zdjęcia i cieszyć tą japę bo tylko to dobrze mu wychodzi.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 08:58Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: To miasto nie ma gospodarza, jakby miał odrobinę honoru to podałby się do dymisji i oddał pobrane wynagrodzenie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 07:47Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniaków
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama