Dziś, czyli 25 maja, mężczyzna zboczył nieco ze swojej codziennej trasy i zauważył ciało psa. Pies był na łańcuchu i na szyi miał pasek od spodni. - To wyglądało, jakby ktoś po prostu przyprowadził tu psa, przywiązał i zostawił - opowiada. Jego zdaniem, gdyby ktoś zły, ale trzeźwo myślący chciał się pozbyć psa, to mógłby to przecież zrobić w środku lasu, zakopać, ale tutaj, przy drodze?
- Ktoś się nawet nie pofatygował, aby tego psa ukryć - mówi. Wokół nie było nic szczególnego, poza tym, że sierść zwierzęcia była w wielu miejscach, znacząc ślad na trawie i ziemi, jakby ktoś to ciało ciągnął. Być może zrobiły to dzikie zwierzęta, choć to dziwne, że zostawiłyby ciało całe.
- Wcześniej nie zauważyłem ani nie wyczułem w tym miejscu niczego, tak samo mój pies - mówi mężczyzna i wydaje mu się, że jeszcze parę dni w tym miejscu niczego nie było. Nie jest jednak tego pewny. Być może było gorąco i sucho, więc zwłoki psa nie wydawała tak mocnego zapachu jak dzisiaj, po deszczu.
Zdaniem innej osoby, znającej sprawę, ciało psa musiało tam leżeć od jakiegoś czasu, wcześniej jednak zwierzę przebywało w tym miejscu żywe, bo są ślady odchodów i jest coś na kształt wykopanej przez psa nory.
- Nie mamy na teraz żadnych nowych ustaleń - mówi dzielnicowy Marek Wychowaniec. - Mamy rozpytanych mieszkańców, panią sołtys, ale nikt nie rozpoznał tego psa. Ponieważ został znaleziony na granicy dwu wsi, będę też sprawdzał w Miłocicach Małych, bo sprawcą niekoniecznie był mieszkaniec Kopaliny.
Jest jednak jeszcze jeden ślad. Otóż pewne mieszkanka wsi jest przekonana, że rozpoznała psa, choć nie ma stuprocentowej pewności. Jej zdaniem to suczka jednego z mieszkańców, u którego podobna była jakiś czas temu, a teraz jej nie ma. Po otrzymaniu takiego sygnału policja powinna to sprawdzić - najpierw jednak trzeba w ogóle ustalić, czy znalezione ciało należało do suczki czy do psa.
Do sprawy wrócimy.
Napisz komentarz
Komentarze