- Minęło już ponad 100 dni pana urzędowania jako starosty powiatu oławskiego i... jakie wrażenia?
- Trochę przerosły moje oczekiwania
- Czyli?
- Jako radny powiatowy miałem świadomość, że sytuacja w starostwie jest zła, ale okazało się, że jest jeszcze gorzej, a radni o tym nie wiedzieli, bo nie otrzymywali od Zarządu Powiatu pełnych informacji.
- Może się nie interesowaliście?
- Być może, ale za każdym razem, gdy dochodziły do nas jakieś niepokojące informacje i próbowaliśmy się coś na ten temat dowiedzieć, mój poprzednik odpowiadał, że nie ma się czym martwić. Że szpital wychodzi z kłopotów, że informacje o mobbingu w szkole specjalnej to nic poważnego. Że owszem, są pewne problemy, ale nie takie, które mogą rzutować na ogólną działalność starostwa. Gdy rozpocząłem pracę jako starosta i zapoznałem się z wieloma dokumentami, których wcześniej nie widziałem, zobaczyłem inny obraz tego wszystkiego.
- Jaki?
- To, że w szpitalu dzieje się źle, wiedziałem już od pewnego czasu, ponieważ byłem w komisji rewizyjnej Rady Powiatu, która badała temat jako pierwsza, jeszcze przed audytem i zmianą zarządu. Już wtedy potwierdziły się informacje, które docierały do radnych nieoficjalnie, że rośnie zadłużenie szpitala. Wtedy też jako komisja rewizyjna po raz pierwszy powiedzieliśmy o tym głośno na sesji RP. Nic jednak w tej sprawie nie zrobiono i z każdym kolejnym miesiącem było jeszcze gorzej. Dyrektor szpitala nie robił nic, by to zmienić. I nadal nie robi. Przygotował program naprawczy, który tak naprawdę niczego nie wnosi, nie naprawia.
Cały zapis rozmowy w najnowszym wydaniu Gazety Powiatowej nr 52/2023 lub w e-wydaniu

Napisz komentarz
Komentarze