I dalej: - Zdarzało się, że korzystałam z tej toalety z dzieckiem, a raczej chciałam skorzystać, ale niestety po wrzuceniu 2 zł nie dało się wcale, bo wychodziło na to, że chyba coś było popsute i to nie pierwszy raz.
- Byłem tam z wnuczkiem, toaleta otwarta, ale było w niej ciemno, światła nie działały - dorzuca pan Szymon. - Wnuczek musiał korzystać z toalety przy świetle latarki z telefonu.
Więcej podobnych komentarzy można znaleźć na naszym profilu facebookowym pod informacją o tym, ile wszyscy płacimy na utrzymanie tej toalety.
Dziś rano, około godz.10.30 byliśmy w szalecie miejskim sprawdzić te zarzuty, a właściwie pod nim, bo szalet jest, ale... jakby go nie było. 2 zł nie da się wrzucić, moneta nie wchodzi, więc klamki nie można nacisnąć, słowem gdy ktoś byłby w pilnej potrzebie, to sytuacja podbramkowa. Owszem, metr obok stoi toaleta typu toi toi, być może należąca do firmy, która niedawno robiła drogę obok, ale... lepiej tam nie zaglądać. My zajrzeliśmy, ale nie mamy odwagi, aby przed świętami pokazywać wam, jak to wyglądało bez zamazywania części zdjęcia. O zapachach tym bardziej nie ma co wspominać.
Szalet miejski jeszcze długo nie będzie się w Oławie kojarzył z czymś przyzwoitym...
.jpg)
Napisz komentarz
Komentarze