Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 08:44
Reklama
Reklama

Czasami na nie krzyczę, czasami ładnie proszę. Piernikarka grędzińska

Czy wiecie, że słynne Wrocławskie Pierniki powstają w powiecie oławskim, w Grędzinie? Z Anną Kuśmierek-Rudy rozmawia Jerzy Kamiński
Czasami na nie krzyczę, czasami ładnie proszę. Piernikarka grędzińska
Anna Kuśmierek-Rudy z Grędziny

Autor: Jerzy Kamiński

Podziel się
Oceń

- Czy będą kiedyś pierniki grędzińskie?

- Myślę, że coś pokombinujemy. Śmiejemy się z sołtysem, że trzeba dobrze pogrzebać w lokalnych historiach, to może coś wyjdzie... Na pewno powstaną. Pytanie tylko, czy będą historyczne, odtworzone z dawnych czasów, czy wymyślone tu na miejscu.

- Bo tak też się zdarza?

- Tak, mam już swoją Piernikarkę Wrocławską, czyli taką jakby moją córkę, którą stworzyłam na bazie Bomby Legnickiej. Stwierdziłam, że Wrocław też musi mieć swoją bombę, więc... jest Piernikarka Wrocławska. Ciasto jest bardzo podobne, ale tutaj mamy orzechy włoskie - robię z zielonych orzechów włoskich konfiturę, z powidłami śliwkowymi w środku, i to jest nadzienie. W cieście zamiast orzechów laskowych też są włoskie, a na górze Piernikarka ma pół orzeszka włoskiego, który kształtem przypomina mózg, więc daje do myślenia.

GRĘDZINA/KOLONIA Po prawej piernikarnia, po lewej sklepik ([parę dni przed otwarciem)

 

- Wiedziałem od dawna, że jest taka firma jak Wrocławskie Pierniki, wasze produkty często widziałem, ale nie miałem pojęcia, że powstają one w Grędzinie, w powiecie oławskim. Na waszej stronie jest wzmianka, że pierniki są wypiekane w jednej z podwrocławskich miejscowości, ale nazwa wsi nie pada. Nawet adres jest mylący, bo mamy Kolonię 5. I tyle. Tymczasem chodzi o Kolonię w Grędzinie. Za bardzo się tą nazwą nie chwalicie...

- Powiem dlaczego. Ponieważ przed grudniem tego roku nie mieliśmy tu jeszcze otwartego sklepu, więc nie chcieliśmy wprowadzać ludzi w błąd. A mieliśmy już sytuacje, gdy ludzie wchodzili na podwórko i pytali, czy tu można kupić pierniki. Od grudnia to się zmieniło, sklep na miejscu działa. Jesteśmy specyficzni, bo jeżeli mamy wpuścić klienta, to musi być idealnie. Ponieważ do tej pory tak nie było, nie chcieliśmy zapraszać do Grędziny klientów. Na jarmarku w Jelczu-Laskowicach 15 grudnia byliśmy między innymi właśnie po to, aby zareklamować taką możliwość. Kiedyś ludzie z Jelcza-Laskowic zamawiali u nas pierniki, a ja się śmiałam, że im przywiozę. Jak? Z Wrocławia? - pytali. Teraz już będą wiedzieli skąd.

- No to skąd w ogóle pomysł na Grędzinę i na pierniki?

- Moja babcia piekła różne ciasta, mama piekła serniki, siostra torty, ale mnie do kuchni raczej nie wpuszczano, najczęściej babci pomagałam. U męża w rodzinie też się piekło. I gdzieś tam w nas to zostało. Ja nie jestem stąd, tylko ze Śląska, za mężem przyjechałam do Wrocławia. Pierniki zaczęłam robić, gdy córki miały po 2 lata, to już było w Grędzinie, gdzie wybudowaliśmy dom. W 2008 roku szukałam pomysłu na świąteczne prezenty i znalazłam fajną książkę z przepisem na pierniki. I zrobiłam domki z piernika. Pochwaliłam się na Facebooku i zaraz potem poszły pytania: - Pani Aniu, a zrobi mi pani taki domek? Dobra. Zrobiłam. Okazało się, że to był przepis z końca XIX wieku. O, fajnie, pomyślałam, bo jakaś baza powstała. Poczta pantoflowa zadziałała, więc zaczęłam wykonywać te domki. Wreszcie stwierdziłam, że coś z tym trzeba zrobić. Usiedliśmy z mężem do rozmowy. Zaczęliśmy grzebać. Doszliśmy do tego, że na Dolnym Śląsku były pierniki jakieś 100 lat wcześniej niż w Toruniu, o czym mało kto u nas wie. Stwierdziliśmy, że będziemy je robili. Powstała firma Pierniki Wrocławskie. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że tego wszystkiego jest za dużo, bo przestaliśmy się mieścić w domu. Zaczęliśmy szukać czegoś we Wrocławiu. Znaleźliśmy lokal i 7 lat temu otworzyliśmy we Wrocławiu piernikarnię, gdzie miałam i kawiarnię, i sklepik, i dwie sale warsztatowe. To było na Kurzym Targu, czyli przy samym Rynku. Fajnie wszystko działało, ale przyszła pandemia. Doszło do zamknięcia warsztatów, potem kawiarni...  Dostaliśmy wtedy fantastyczne wsparcie z Wrocławia, bo wciąż były zamówienia. Doszliśmy jednak do wniosku, że te dojazdy do Wrocławia dają nam w kość. Uznaliśmy, że markę jakąś mamy, współpracujemy z Urzędem Miasta i Urzędem Marszałkowskim z wieloma instytucjami kulturalnymi, zdobywamy nagrody, a skoro ludzie przyjeżdżali po pierniki do Wrocławia z Jelcza-Laskowic czy Oławy i Oleśnicy, to z Grędzny będą mieli bliżej. Wróciliśmy do korzeni, czyli do Grędziny i teraz cieszę się, że mam 2 minuty do pracy. Mąż Jacek prowadzi swoją działalność, ale prowadzi nasze social media i transport pierników do klientów. Córki też pomagają pakować zamówienia czy logistycznie wszystko ogarnąć. Gdy mama czasami wpada w amok, to mówią: - Mama, usiądź! To też ważne. Do Grędziny trafiliśmy właściwie przez przypadek, bo wcześniej mąż akurat tu kupił ziemię. Sąsiadów za dużo nie mamy, jest cisza, spokój. Postawiliśmy piernikarnię, sklepik, teraz myślimy o zagrodzie edukacyjnej. Wiosną planujemy aby powstawała. Będzie sielsko, ale chcemy się skupić na piernikach, więc będą posiane pola z różnych zbóż, żeby dzieci z miasta zobaczyły, jak wygląda zboże, z których są wypiekane. Wrócimy wtedy też do warsztatów. Jak widać historia kołem się toczy, bo chcemy tu w Grędzinie robić to wszystko, co robiliśmy we Wrocławiu, ale już na swoim. Obecnie zatrudniamy jedną osobę, Kingę, i teraz często się zastanawiam, jak ja to robiłam od czasów pandemii sama...

Ania i Kinga w pracy

 

- Oprócz tego sklepiku w Grędzinie, gdzie można kupić wasze pierniki?

- W Legnicy w kawiarni w Centrum Witelona i na zamku w kawiarni Kleks, a we Wrocławiu niemal wszędzie tam, gdzie są produkty lokalne, między innymi na Hali Targowej na stoisku produktu lokalnego. W sumie będzie sporo takich miejsc sprzedaży. Nawet w supermarketach. Jesteśmy np. w Carrefourze we Wrocławiu, właśnie na stoisku z regionalnymi produktami, także w Galerii Dominikańskiej, czy w Magnolii i na Bielanach. Sprzedajemy też w internecie przez nasz sklep, zwłaszcza przed świętami.

- A Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu?

- Ludzie pytają czasem, dlaczego nie ma mnie na tym jarmarku, a ja wtedy odpowiadam, że nie, bo ja piekę wszystko na świeżo, a nie robię tego od stycznia, żeby wystawiać w grudniu.

- Jak duża jest wasza produkcja?

- Czasem w tydzień przerobię 50 kg mąki, a czasami dziennie przerzucę 20 kg ciasta, bo jest takie zapotrzebowanie. Wszystko jest uzależnione od ilości zamówień i od potrzeb.

- Czego w piernikach nie może zabraknąć? 

- Zawsze się śmieję, że w sklepach mamy pierniki i ciasteczka korzenne. Żeby był piernik, musi być pieprz. Nie czarujmy się - w przyprawie korzennej musi by pieprz. Oprócz niego w takiej przyprawie mamy goździki, cynamon, kardamon, gałkę, ziele angielskie, kolendrę, imbir. Miód musi być, a w tych sklepowych piernikach, które czasem dostajemy w sklepie, prawdziwego miodu nie ma, a czasem nie ma go w ogóle. Trzeba więc czytać skład. Jeśli ktoś piecze klasyczne pierniki, jak my, robi to na miodzie, na maśle, ma prawdziwą przyprawę korzenne, dobre jajka. My nie bawimy się w masową produkcję, gdzie jajka zastępuje się masą jajeczną z torebki, miód zmieniany jest na syrop glukozowo-fruktozowy, a zamiast masła w najlepszym wypadku jest margaryna albo olej. Nam chodzi o jakość, nie o ilość. Czasem ktoś zadzwoni i mówi, pani Aniu, paletę bym chciała. My takiej masowej produkcji nie robimy, choć zdarza się realizować duże zamówienia.

- Czy jest jakaś sezonowość w piernikarni?

Kolorowe z lukrem też tu powstają

 

- Nie, ja pierniczę cały rok, dzięki temu, że mam uzależnionych klientów. Oczywiście największy sezon to czas przed Bożym Narodzeniem, czyli od września do połowy grudnia. 

- Pierniczy pani wszystko?

- No tak, bo ja cokolwiek zrobię, to spierniczę. Ostatnio nawet śledzia spierniczyłam...

- Śledzia?!

- W Piwnicy Świdnickiej był kiedyś w karcie śledź na pierniku i to ja te pierniki robiłam. Moja wersja to jest klasyczny piernik, na to idzie rukola, udało mi się dostać majonez truflowy, do tego śmietana dwunastka z Międzyborza, bo ja uwielbia produkty stamtąd, na to wszystko śledzik w zalewie, a na niego warstwa kremowego sosu. I jeszcze na to kawior.

- Oryginalnie. Czyj to był pomysł?

- Po raz kolejny inspiracja z kuchni Grzegorza Sobela. Tak jak jest śledź na pierniku, tak jest karp w szarym sosie piernikowym. Te przepisy gdzieś funkcjonowały, tylko trzeba je wygrzebywać.



Napisz komentarz

Komentarze

Ludwik 26.12.2024 11:35
Liegnitzer Bombe - Przepis na to ciasto można znaleźć w książce (raczej zeszycie) wydaną pod koniec lat dwudziestych przez firmę Oetker. W niej są też inne ciekawe wypieki.

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: To miasto nie ma gospodarza, jakby miał odrobinę honoru to podałby się do dymisji i oddał pobrane wynagrodzenie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 07:47Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: JacekTreść komentarza: Składam należne gratulacje! Dodam, że Rowerem przez Jelcz w ubiegłym roku doceniło talent Wojtka Ganczarka organizując odsłonięcie jego gwiazdy w dębińskiej alei. Gratuluję również rodzicom, którzy wychowali tak zdolnego człowieka! Oboje, przez długie lata związani są ze szkolnictwem. A my? cóż, pozostaje nam cieszyć się, że Wojtek Ganczarek w tak piękny sposób rozsławia nasze miasto!Data dodania komentarza: 5.12.2025, 06:31Źródło komentarza: Wojciech Ganczarek z Grand Prix Festiwalu HumanDOCAutor komentarza: MelomanTreść komentarza: Prawdziwa uczta dla miłośnika muzyki barokowej , wspanialeData dodania komentarza: 5.12.2025, 04:23Źródło komentarza: Wyjątkowy koncert w Sali RycerskiejAutor komentarza: JaTreść komentarza: Zbudujmy kopułę nad miastem i odetnijmy się od reszty świata. To jest moja propozycja. Druga to powieście ten dokument w ratuszu tam gdzie król piechotą chodził. Tylko nie wiem czy starczy kartek dla wszystkich mieszkańców. W końcu wszyscy za to zapłaciliśmy to powinniśmy mieć prawo z tego skorzystać.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 22:50Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: **Treść komentarza: Teraz jest zimno i biedny dziadek z rowerkiem zamiast chodzika koło 12 /13 chodzi sobie chodnikiem koło zacisznej lub Iwaszkiewicza w kierunku kościoła lub sklepu Społem. Oława. Jest niski szczupły i napewno potrzebuje nowych ciepłych spodni sweterka i kurtki.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 21:37Źródło komentarza: Rusza akcja "Podziel się z potrzebującymi"Autor komentarza: &&Treść komentarza: Może pomożecie dziadkowi, który prawie codziennie ledwo chodzi z rowerkiem w okolicach Iwaszkiewicza zacisznej i Jakuba sklepu oława Wydaje się bardzo potrzebujący.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 21:31Źródło komentarza: Rusza akcja "Podziel się z potrzebującymi"
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama