Spór o demografię w mieście wywiązał się w dyskusji nad raportem o stanie gminy na sesji Rady Miejskiej w Oławie. Cześć radnych uważa, że powinno się dokładniej liczyć mieszkańców, bo wówczas będzie wiadomo, czy miasto się rozwija, czy raczej zwija. Zdania w tym temacie są podzielone więc trudno powiedzieć, czy trzeba inwestować w opiekę senioralną, czy raczej budować żłobki i szkoły. - Ale jeżeli miasto rzeczywiście się wyludnia, to może lepiej inwestować w coś innego niż szkoła - sugerował radny Michał Prus pytając, jakie jest zainteresowanie miejscami w miejskich szkołach, żłobkach i przedszkolach i jakie są potrzeby w tym zakresie. Pytanie to zadał kontekście m.in. planów budowy nowej szkoły na osiedlu Sobieskiego (miasto pozyskało na ten cel działkę od KOWR).
Wiceburmistrz Małgorzata Pasierbowicz powiedziała, że obecna sytuacja w opiece nad dziećmi do lat trzech jest trudna z uwagi na fakt wprowadzenia rządowych dopłat do żłobków w wysokości 1500 zł, które idą za dzieckiem. - Dopłaty te sprawiły, że placówki prywatne powstają jak grzyby po deszczu ponieważ jest to dobre przedsięwzięcie zarobkowe - stwierdziła.
Przypomniała kolejne reformy w opiece nad dziećmi, w tym tą, że kilka lat temu nałożono na samorząd obowiązek zabezpieczenia miejsca w przedszkolach dla dzieci od lat 3. W związku z tym w Oławie zerówki przeniesiono do szkół podstawowych i wtedy samorząd był za to krytykowany. Z perspektywy czasu tamto posunięcie, zdaniem wiceburmistrz, było strzałem w dziesiątkę, bo teraz miasto nie będzie miało problemu ze zbliżającym się niżem demograficznym. i jeżeli będzie taka potrzeba, to przedszkola z powrotem będą mogły przejąć sześciolatków. Póki co takich panów nie ma.
- To sprawi ze szkoły będą miały mniej dzieci, ale nie będziemy z tego powodu cierpieć, bo poprawi to warunki bytowe dzieci w różnym wieku - dodała.
Jeżeli chodzi o żłobki to dopłata 1500 zł sprawiła natomiast, że konkurencyjność między żłobkami samorządowymi i niepublicznymi wzrosła. Placówki niepubliczne częściowo zeszły z czesnego i to sprawia samorządowi pewnego rodzaju trudność, i - będziemy się z tym mierzyć - dodała wiceburmistrz. - W tym roku ta sytuacja będzie jeszcze przyzwoita, ale zobaczymy jak będzie w kolejnych.
Pasierbowicz zapewniła, że obecnie nabór do żłobka "Zielony Zakątek" nie niesie za sobą żadnych niebezpieczeństw. Na tę chwilę jest tam ponad 80 dzieci. W żłobku Poranek liczba maluchów dochodzi natomiast do 60 dzieci. Mimo to od września miasto zamierza wprowadzić zmiany i pewne rzeczy zmodyfikować. W planie jest wydłużenie czasu pracy "Poranka", co będzie korzystniejszym rozwiązaniem dla pracujących rodziców. Trwa też diagnoza - jakiego rodzaju dodatkowe zajęcia wprowadzić w celu urozmaicenia i atrakcyjności działalności placówki.
Mówiąc o trudnościach związanych z nadchodzącym niżem demograficznym wiceburmistrz przypomniała, że miasto jako samorząd też dofinansowuje placówki prywatne. Jest to 350 zł na dziecko. - Wcześniej nie było tych rządowych dopłat, więc jako samorząd uznaliśmy wtedy, że będziemy dopłacać do naszych dzieci, wychodząc na przeciw rodzicom. Uważamy, że wszyscy mieszkańcy są dla nas równie ważni. To się nie zmieniło, dalej to praktykujemy. Uważamy, że nieuczciwie byłoby teraz zabierać rodzicom te 350 zł. Chyba, że państwo myślicie inaczej, to zawsze możemy o tym dyskutować.
Zdaniem wiceburmistrz koszt utrzymania dziecka w żłobku to ponad dwa tysiące złotych miesięcznie, więc nawet te 1500 zł dopłaty z budżetu państwa i 350 zł z budżetu samorządu nie rekompensuje w 100% rodzicom kosztów pobytu dziecka w żłobkach.
Przypomnijmy, że obecnie trwa rozbudowa żłobka "Poranek", która ma się zakończyć do września tego roku.







Napisz komentarz
Komentarze