Bartosz Ostałowski jest jedynym na świecie kierowcą sportowym, drifterem, który prowadzi samochód stopą. Ma na koncie tytuł II driftingowego wicemistrza Polski i rekord Guinnessa w najszybszym drifcie w samochodzie prowadzonym stopą. Motoryzacja od dziecka byłą jego pasją i miał związane z tym plany. W 2006 roku, w wieku 19 lat, uległ wypadkowi, w wyniku którego stracił obie ręce. Jechał motocyklem, gdy nagle z podporządkowanej drogi wyjechał samochód. To zmusiło go do weryfikacji życiowych planów, ale się nie poddał i nie zrezygnował z marzeń. Spełnia się, ale też chętnie angażuje w pomoc innym. W tym roku po raz kolejny wziął udział w Wielkiej Wyprawi Maluchów.
- Wspieram ten projekt. bo wiem, że trudno jest podnieść się po wypadku. Sam kiedyś taki wypadek przeżyłem. Straciłem obydwie ręce, a teraz chcę pokazywać, że da się odnaleźć drugie życie po wypadku, a dzięki pomocy takich inicjatyw jak Wielka Wyprawa Maluchów można wrócić do swoich marzeń, celów. Ja w tej wyprawie jadę smartluchem, czyli maluszkiem, który został przebudowany na moje potrzeby
- Czym się różni od klasycznego maluszka?
- Ma automatyczną skrzynię biegów, która za mnie zmienia biegi, a ja lewą stopą operuję kierownicą, prawą nogą obsługuję gaz oraz hamulec i... pędzimy po pieniądze dla dzieciaków.
- Długo przygotowuje się pan do takiej wyprawy?
- Dla mnie kluczowa była przebudowa samochodu. Nie było to proste, bo szukaliśmy najlepszego rozwiązani. Prowadzę samochód stopą już wiele lat, driftuję, ścigam się, więc samo prowadzenie samochodu nie jest dla mnie wyzwaniem, natomiast warunki, w jakich trzeba jechać, czyli duża temperatura, brak klimatyzacji w samochodzie, strasznie też ciasno w tym naszym maluszku, podskakuje na każdej dziurze i wybojach, więc jesteśmy mocno wstrząśnięci, ale dajemy radę, bo wiemy, że cel jest szczytny i chcemy pomagać dzieciom.
- Jedzie pan sam, czy ktoś panu towarzyszy w tej długiej drodze?
- Prowadzę, ale jest też ze mną ekipa - Damian, który na co dzień zajmuje się relacjami video z naszej wyprawy. Wspólnie robimy bloga z tej wyprawy, który będzie dostępny na naszym youtube, więc jak jesteście ciekawi, z czym musieliśmy się zmagać podczas wyprawy, to wpadajcie na nasz profil.
- Jutro meta wyprawy. Żal czy raczej ulga i radość?
- Troszkę żal, bo kończy się wyprawa, ale zbieranie funduszy się nie kończy. Na pewno dalej będziemy komunikować i zachęcać do tego, by kto może wspierał WWM, nich wpłaci na konto kwotę od serca, bo tych potrzeb jest naprawdę bardzo dużo. Wraz z fundacją Inter Cars cały czas działamy też prewencyjnie, by do tych wypadków nie dochodziło. W minionym roku wpłynęło do nas 640 wniosków o pomoc finansową na różnego rodzaju lokalne inicjatywy i wydarzenia tylko w zakresie prewencji, a mieliśmy budżet dla 40, więc na tym przykładzie widać skalę, jak dużo instytucji, organizacji potrzebuje wsparcia, by pomagać potrzebującym tego dzieciakom. Niestety, wszystkich nie możemy wesprzeć, chociaż bardzo byśmy chcieli, dlatego też zachęcamy do włączenia się w zbiórkę. WWM pomaga nie tylko w prezencji, ale też medycznie poprzez Polski Związek Motorowy, fundację The Good People, która m.in. oferuje dzieciom wsparcie w zakresie zdrowia psychicznego, fundację Rafała Sonika Stars4Stars i wiele innych, a każda ma swój wydzielony obszar, którym ma się zajmować i jak najlepiej pomagać.
- Po wypadku drogowym, w którym stracił pan ręce, można by powiedzieć, że świat motoryzacji będzie dla pana czymś, co budzi raczej strach niż chęć uczestnictwa. Tymczasem pan stał się gwiazdą świata motoryzacji. Jak?
- Po wypadku długo czułem strach, bałem się, że historia się powtórzy i znów niespodziewanie z bocznej drogi wyjedzie mi jakieś auto. Długo na widok zbliżającego się w ten sposób auta od razu zdejmowałem nogę gazu i na hamulec, ale pasja do motoryzacji była silniejsza. To zawsze było coś, co dawało mi radość, szczęście i wiedziałem, że muszę wrócić do ścigania się, bo tylko tak będę szczęśliwy. Udało się. Stałem się jedynym kierowca na świecie, który w taki sposób prowadzi samochód. Tak, oczywiście, że mam prawo jazdy, dzięki temu jestem też bardziej samodzielny, jeżdżę na co dzień, podróżuję i dzięki temu biorę udział w Wielkiej Wyprawie Maluchów.












Napisz komentarz
Komentarze