Podczas sesji wójt Artur Piotrowski przedstawił raport o stanie gminy Oława za rok 2024. Jako pierwszy głos w dyskusji zabrał radny Jakub Turański, który - poza słowami uznania - wskazał także na istotne - w jego opinii - braki w dokumencie.
- Dziękuję za przygotowanie raportu i chcę przede wszystkim podziękować pracownikom Urzędu Gminy za dodatkowy wysiłek - stwierdził. - Doceniam pozytywne zmiany - chociażby lepszą współpracę z organizacjami pozarządowymi czy dotrzymanie słowa w sprawie konkursu na kulturę. Ale niestety muszę dodać też łyżkę dziegciu do tej beczki miodu.
Radny wskazał m.in. na brak wzmianki o programie opieki nad zwierzętami, planie rozwoju sieci wodno-kanalizacyjnej, strategii rozwiązywania problemów społecznych i programie współpracy z organizacjami pozarządowymi. Wicewójt Helena Masło przyznała, że wszystkie te działania są realizowane, a ich brak w raporcie to najprawdopodobniej pomyłka.
Turański zaakcentował też, że strategia rozwiązywania problemów społecznych obowiązywała jedynie do końca 2023 roku, a nową gmina przyjęła dopiero w bieżącym roku, co tworzy formalną lukę - a ta, jak zaznaczył, jest niezgodna z ustawą o pomocy społecznej.
- To rzeczywiście pokłosie ubiegłorocznych rozmów - odniosła się do tego wicewójt Masło. - Przymierzamy się do powołania Centrum Usług Społecznych,co będzie się wiązało z kolejnymi dokumentami strategicznymi - zarówno diagnozującymi problemy społeczne, jak i potrzeby mieszkańców. Uchwała dotycząca strategii została już podjęta, ale faktycznie mogło dojść do przeoczenia. Wyjaśnię to z kierownikiem GOPS-u.
Dalsza część rozmowy dotyczyła m.in. braku sprawozdania z realizacji programu współpracy z organizacjami pozarządowymi, które - zgodnie z przepisami - powinno trafić do radnych do końca maja.
- Tego dokumentu nie otrzymaliśmy - podkreślił Turański. Wicewójt poprosiła radnego o rozmowę w tej sprawie po zakończeniu sesji.
Pojawił się też temat zagospodarowania budynku po byłej szkole w Siedlcach. Radny Paweł Kotwica zapytał, czy można by tam przenieść Gminny Zespół Oświaty oraz straż gminną. Wicewójt przyznała, że możliwości są różne, ale decyzja wymaga głębszej analizy. - Swego czasu zainteresowana tym budynkiem była fundacja, wcześniej stowarzyszenie "Tęcza" - mówiła. - Chcieliśmy uniknąć sytuacji, że pusty budynek generuje koszty, a nie służy mieszkańcom.
Kolejne pytanie Kotwicy dotyczyło przyszłości świetlicy w Chwalibożycach, której właścicielem jest zarówno gmina Oława, jak i Gminna Spółdzielnia. Radny chciał wiedzieć, jak samorząd planuje dalej prowadzić to miejsce. Helena Masło przyznała, że sytuacja własnościowa obiektu jest skomplikowana: - Świetlica znajduje się na specyficznie wydzielonej działce, co już samo w sobie stanowi problem. Układ współwłasności z GS i wcześniejsze decyzje doprowadziły do tego, że dziś miejsce to traci na atrakcyjności. Zaczęliśmy jednak rozmowy z GS-em. Obu stronom zależy, żeby sprzedać tę nieruchomość. Trwają rozmowy, nieruchomość wzbudza zainteresowanie. Trzymajcie kciuki, żeby się udało.
Wójt Artur Piotrowski dodał, że problemem jest także niejasny podział samego budynku. - W większości przypadków udziały wyglądają 50 na 50, ale nikt dokładnie nie wie, która część należy do kogo. Dlatego najrozsądniejsze będzie sprzedanie tego jako całości.
"Problemy z demografią? Nie wiem, co wójt może zrobić... Ruszyć w teren?"
W dalszej części dyskusji Jakub Turański zwrócił uwagę m.in. na brak danych o długości dróg oraz sieci gazowej. Jak tłumaczyła kierowniczka referatu inwestycji, gmina nie ma jeszcze pełnej inwentaryzacją dróg wewnętrznych, natomiast długość dróg publicznych wynosi ponad 30 kilometrów. Inwentaryzacja została zlecona i ma być gotowa w przyszłym roku. W przypadku sieci gazowej - jak wskazała - gmina nie jest jej zarządcą, a do tej pory nie udało się uzyskać danych od operatorów.
Turański wyraził też zaniepokojenie, bo w raporcie pominięto temat konsultacji społecznych w sprawie współpracy z organizacjami pozarządowymi. Zauważył, że na konsultacje nie przyszedł nikt - jego zdaniem przez źle dobrany termin. W odpowiedzi wójt Piotrowski stwierdził: - Na zebrania wiejskie przychodzi 2-5 osób i na to nie mamy wpływu. Nie nasza wina, że ludzie się nie interesują. A potem często jest tak, że najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy nie przychodzą.
Dużo emocji wywołała sprawa braku stypendiów dla uczniów osiągających wysokie wyniki w nauce. Turański domagał się wyjaśnień, dlaczego mimo wniosków składanych przez rady rodziców i mimo ustawowej możliwości gmina nie wdrożyła systemu nagradzania uczniów. Wójt przypomniał o konkursie "Najlepszy z najlepszych", który odbywa się cyklicznie, ale przyznał, że stworzenie systemu stypendialnego wymagałoby oddzielnego budżetu i regulaminu. - Nie chciałbym kogoś urazić, że ten dostanie za mało, ten za dużo, za to damy, a za to nie. Pomyślimy o tym - zapowiedział.
Wicewójt Masło zaznaczyła, że temat wart jest poważnej dyskusji w komisjach i - jeśli radni uznają to za potrzebne - może się zakończyć przyjęciem uchwały. Turański jednak nie odpuszczał i przypomniał, że temat stypendiów zgłaszano już jesienią ubiegłego roku, a samorząd nie przedstawił tej propozycji komisji oświaty. - Będę ten temat niósł na sztandarach i wnioskował przy kolejnym budżecie - zapowiedział.
W końcówce debaty radni wrócili jeszcze do danych demograficznych. Turański zauważył, że w ubiegłym roku na terenie gminy urodziło się 100 dzieci, a do klas "0" w szkołach trafiło ich 160. Wskazywał przy tym na spadkowy trend przyrostu naturalnego i pytał, co władze gminy zamierzają z tym zrobić.
Wójt zareagował z nutą ironii: - To nie do mnie pytanie...
Po czym dodał żartobliwie: - W latach PRL wyłączali prąd i to działało. Przyrost był większy. W tym przypadku nie możemy wiele zrobić. Są programy rządowe, 800+, nie wiem, co wójt może zrobić... Może ruszyć w teren? Przysięgam, nie mam pojęcia, co zrobić.
Pytano także m.in. o działania związane z tworzeniem gminnej spółki komunalnej. Wójt wyjaśnił, że powstała już koncepcja i przeprowadzono audyt wykazujący potencjalne oszczędności. Gmina chce kupić teren po firmie Rolchem w Gaci, by spółka miała swoją siedzibę. Na razie jednak - tłumaczył - to gmina musi ponosić koszty, bo spółka nie ma własnych zasobów ani środków finansowych.
Turański dopytywał, dlaczego interpelacje radnych nie są publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej. Władze przyznały, że wynika to raczej z zaniedbania niż celowego działania i zapowiedziały uregulowanie tej kwestii.
Wiceprzewodnicząca RG Marzena Jałoszyńska pochwaliła powrót do tradycji nagradzania sportowców, ale zaznaczyła, że zasady powinny być sprawiedliwe, by wszystkie dzieci czuły się docenione. Wójt przyznał, że pojawiają się dylematy: - Jeszcze nic nie zaczęliśmy dawać, a już są problemy komu dać, komu nie. Jeśli mam zawodniczkę, która jest mistrzynią Polski, a są też dzieciaki, które grają drużynowo w piłkę nożną w ramach gminnych i powiatowych, to czy mam wyróżnić mistrzynię bardziej, czy nie? Liczę, że komisja oświaty w tym pomoże.
Na koniec radna Jałoszyńska zwróciła uwagę na trudne warunki mieszkaniowe w Niemilu i brak planów budowy nowych lokali socjalnych. Wójt odpowiedział, że gmina złożyła wniosek o zgodę na wyburzenie starego budynku po szkole w tej miejscowości, by na tym terenie powstały nowe mieszkania socjalne.
Kubik: - W tej gminie dzieją się rzeczy niemożliwe
W kolejnej części sesji głos mogli zabierać mieszkańcy. Jako pierwsza z tej możliwości skorzystała Edyta Kubik - działaczka społeczna i kandydatka na wójta w ostatnich wyborach. Najpierw podniosła kwestię trybu zwołania sesji - jak zaznaczyła, sesja absolutoryjna powinna odbyć się jako sesja zwyczajna, która wymaga wcześniejszego, co najmniej siedmiodniowego ogłoszenia w BIP-ie. Tymczasem sesję zwołano jako nadzwyczajną, co jej zdaniem ograniczyło mieszkańcom możliwość wzięcia udziału w debacie. Zwróciła uwagę, że mieszkańcy, chcąc zabrać głos w debacie nad raportem o stanie gminy, muszą złożyć wniosek z podpisami 20 osób - co było praktycznie niemożliwe do zrealizowania, jeśli o sesji dowiedzieli się w ostatniej chwili. Przewodniczący Mariusz Olender przyznał, że popełnił błąd, choć - jak tłumaczył - decyzję podjął ze świadomością, że pewne osoby już wcześniej zgłosiły chęć udziału. Kubik nie pozostawiła na tej decyzji suchej nitki, uznając ją za przykład łamania zasad partycypacji obywatelskiej. W kolejnych pytaniach zarzuciła wójtowi naruszenie przepisów RODO, powołując się na przypadki publikacji danych osobowych mieszkańców, m.in. w kontekście wyroku sądu dotyczącego planów budowy farm wiatrowych. Kubik zaznaczyła, że gmina nie odwołała się od wyroku, co jej zdaniem może skutkować budową ogromnych, ponad 300-metrowych turbin wbrew opinii mieszkańców. Wójt stwierdził, że nie pamięta szczegółów i poprosił o pytanie na piśmie.
Kubik przeszła następnie do tematu biogazowni w Stanowicach. Zarzuciła władzom gminy, że mimo wiedzy o planowanym przebiegu wariantów obwodnicy Oławy procedowały wniosek o decyzję środowiskową dotyczącą inwestycji, która może kolidować z planowaną trasą. Przedstawiła daty pism z GDDKiA i zarządu województwa, które - według niej - potwierdzają, że urząd miał wystarczającą wiedzę o planach. Wójt oraz jego zastępczyni Helena Masło odpowiadali, że inwestor przedstawił dokumenty świadczące o braku kolizji z obwodnicą. Masło przyznała, że sprawa jest skomplikowana, a gmina wyciąga z niej wnioski. Obiecała pisemną odpowiedź.
Kubik pytała także o nielegalne składowisko odpadów w Stanowicach, które - jak twierdziła - gmina bagatelizuje. Jej zdaniem wbrew deklaracjom, że składowane są tam nieszkodliwe odpady (np. gruz), znajdują się tam również inne, bardziej problematyczne materiały. Ostrzegła, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska przygotowuje decyzję o usunięciu odpadów na koszt gminy, a tym samym - mieszkańców. Zastępczyni wójta obiecała to sprawdzić.
Kolejny temat dotyczył odrolnienia gruntów. Kubik podniosła zarzut braku przejrzystości i równości w traktowaniu mieszkańców - według niej część osób (zwłaszcza związanych z lokalną polityką) otrzymuje decyzje szybciej i pozytywne, podczas gdy inni, w tym osoby starsze, czekają miesiącami na odrolnienie działki np. pod ogródek dla wnuka.
Sporo emocji wywołała również kwestia Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Kubik zarzuciła gminie, że mimo wydania ponad miliona złotych na inwestycję, PSZOK nie działa, a gmina płaci zewnętrznemu podmiotowi za objazdowy system zbiórki. Przypomniała, że jeszcze rok temu wójt deklarował oddanie PSZOK-u do użytku w 2024 roku. Zastanawiała się, dlaczego temat w ogóle nie pojawił się w raporcie o stanie gminy. Odpowiadając na zarzuty wójt Artur Piotrowski przypomniał, że poprzednie władze miały aż dziesięć lat na budowę PSZOK-u na działce przekazanej przez KOWR, ale tego nie zrobiły. Podkreślił, że jego zdaniem prowadzenie takiego punktu przez gminę nie przynosiłoby zysków - wymagałoby zatrudnienia dodatkowych pracowników, a część odpadów i tak musiałaby być transportowana do zewnętrznej firmy, co generowałoby kolejne koszty.
Kubik zaproponowała, by wójt zlecił analizę funkcjonowania PSZOK-ów w innych gminach o podobnej liczbie mieszkańców. Wójt odpowiedział, że wszystko rozbija się o skalę - duże podmioty, jak ZGO, mogą negocjować lepsze ceny, natomiast dla pojedynczej gminy takie działanie jest kosztowne i trudne do zorganizowania.
Na koniec Edyta Kubik zakwestionowała sensowność debaty, skoro - jak podkreśliła - do dnia sesji w BIP nie opublikowano sprawozdania z wykonania budżetu, choć termin minął 31 marca. Skarbniczka stwierdziła, że dokument został przekazany do Regionalnej Izby Obrachunkowej elektronicznie i wyraziła zdziwienie, że nie pojawił się w BIP-ie. Sprawę obiecano natychmiast wyjaśnić.
Kubik na zakończenie z przekąsem skwitowała: - W tej gminie jest wiele rzeczy, o których mówimy jak o niemożliwych, a jednak się dzieją.
Mieszkanka Marcinkowic, pani Elwira, dopytywała o zasady utwardzania dróg w miejscowości. Chciała wiedzieć, na jakiej podstawie wybierane są ulice do remontów i dlaczego w raporcie nie ma informacji o przejmowaniu dróg - również tych istniejących od lat 80. Wójt Piotrowski wyjaśnił, że kolejność zależy m.in. od dostępności kanalizacji i infrastruktury, np. światłowodów oraz rodzaju inwestycji. - Nie chcemy kłaść asfaltu, a potem go rozbierać - zaznaczył.
Pani Elwira pytała również o finansowanie szkoleń dla nauczycieli. Dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty Stanisław Górka poinformował, że każdego roku powstaje plan dofinansowania na podstawie wniosków dyrektorów szkół.
W kwestii rosnącej liczby uczniów w Marcinkowicach, wójt przyznał, że rozważano rozbudowę szkoły, ale decyzja jeszcze nie zapadła. Dodatkowo od września ruszy przedszkole w Sobocisku, które ma w przyszłości odciążyć szkołę w Marcinkowicach.
Na zakończenie głos zabrał Adam Żmuda, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Maszkowa, który zakwestionował prawdziwość informacji zawartych w raporcie dotyczących konsultacji społecznych dla planu miejscowego w Maszkowie. W dokumencie znalazło się bowiem stwierdzenie o "otwartych spotkaniach", podczas gdy - jak podkreślił Żmuda - w trybie uproszczonym takie spotkania są formalnie wykluczone. Przedstawiciel urzędu potwierdził, że faktycznie otwarte spotkanie odbyło się tylko w Stanowicach, a treść raportu wynikała z ogólnego wzoru dokumentu.
Żmuda zarzucił też wójtowi, że pismo wysłane do wojewody dolnośląskiego nie zawierało kluczowej informacji o tzw. milczącej zgodzie "Wód Polskich" na projekt planu, choć ta zgoda faktycznie została udzielona. W odpowiedzi usłyszał, że urząd nie ma obowiązku umieszczania takiej informacji w każdym piśmie, a decyzja o zastosowaniu trybu uproszczonego została podjęta zgodnie z przepisami. Żmuda ripostował, że taki tryb ogranicza możliwość udziału mieszkańców w procesie planistycznym, a zastosowano go - jego zdaniem - bez podstaw.
***
Za przyjęciem wotum zaufania zagłosowało 6 radnych: Daniel Cholewicki, Mariusz Michałowski, Tomasz Solnica, Marta Turowska, Monika Załęska i Joanna Zdrzałka. Wstrzymało się 5 osób: Marzena Jałoszyńska, Paweł Kotwica, Mariusz Olender, Jakub Turański i Marcin Ziobrowski. Nie głosowali nieobecni: Bożena Biela, Anna Leżańska-Karkoszka, Jacek Łągiewczyk i Marek Sokołowski. Aby otrzymać wotum zaufania, wójt potrzebował bezwzględnej większości, czyli głosów co najmniej połowy ustawowego składy radnych (8). W tym przypadku wotum zaufania nie otrzymał.
Za udzieleniem absolutorium zagłosowali wszyscy obecni na sesji radni.







Napisz komentarz
Komentarze