Gdy przystojny amerykański lekarz zaczął do niej pisać, pogrzebała w internecie i szybko zorientowała się, że John, jak się jej przedstawił, istnieje w serwisie X jako Eric, tylko że tam wpisy urywają się w 2019 roku. Zrozumiała, że John ukradł tożsamość. Wrzuciła w wyszukiwarkę frazę "fałszywy lekarz" i trafiła u nas (na portalu TuOlawa.pl) na tekst Agnieszki Herby pod tytułem "Fałszywy lekarz rozkochuje kobiety" z 2021 roku.
- Sprawa jest prawie identyczna, oszust podszywa się pod innego mężczyznę i wykorzystuje wizerunek tego pana - tłumaczy pani Barbara. - Podaje się za lekarza ortopedę, działa na portalu randkowym i na TikToku, gdzie ma wielu obserwujących i sporo polubień. Przypuszczam, że korespondencję prowadzi z wieloma paniami jednocześnie, bo wiadomości są szablonowe i nigdy nie użył mojego imienia. Nie przeszkadzało mu, że jestem mężatką. Wciąż za mną tęsknił i snuł urojone wizje bycia razem. Od samego początku zorientowałam się, że mam do czynienia z oszustem, który jest wyjątkowo bezczelny. Chyba czuje, że coś podejrzewam, ale unika odpowiedzi na moje zapytania, czy to rzeczywiście on jest na przysyłanych mi zdjęciach. Twierdzi, że przebywa na misji ONZ w Damaszku, a na stałe mieszka w Los Angeles. Napisałam do Państwa, bo zwyczajnie szkoda mi pań już oszukanych i tych, które stracą głowę i dadzą się oszukać.
A John pisze wyjątkowo sugestywnie. Oto próbka (oczywiście tłumaczenie automatyczne, bo z takiego korzysta):
- Jeśli polubię osobę i moje serce wybierze tę osobę, będę zawsze się o nią troszczył. Naprawdę nie wiem, dlaczego moje serce wybrało zbliżenie się do ciebie. Po prostu czuję coś wyjątkowego do ciebie i naprawdę chcę się do ciebie zbliżyć. Jeśli potrzebujesz ramienia, na którym możesz się położyć, zawsze jestem tutaj dla ciebie. Moje serce naprawdę wybiera ciebie. Naprawdę chcę, żebyśmy zawsze dzielili ze sobą czas. Żebyśmy mogli budować zaufanie i zrozumienie dla siebie nawzajem. I naprawdę chcę, żebyśmy poznali się lepiej, ponieważ moje serce naprawdę czuje coś wyjątkowego do ciebie. Nie wiem, dlaczego do ciebie piszę. Po prostu czuję dobre połączenie między nami. I wierzę, że możemy to wykorzystać idealnie. Pamiętaj, że na tym świecie są dobrzy i źli ludzie. Musimy zawsze modlić się, aby spotkać właściwych ludzi w naszym życiu. Kiedy prawdziwie właściwa osoba pojawi się w twoim życiu, na pewno poczujesz to w swoim sercu. Naprawdę cię kocham, nigdy nie zrobię nic, aby cię skrzywdzić. Itd. Itp.
Paulo Coelho powinien się zawstydzić w tym miejscu? Do tego seria zdjęć skradzionych z internetu, przedstawiających przystojnego lekarza w najrozmaitszych sytuacjach. Oczywiście najpierw w lekarskim kitlu (zaufanie), opiekującego się pięknym synkiem (dobry ojciec), uprawiającego różne sporty (zdrowie), jak narty, żeglarstwo (ma na to kasę), paralotniarstwo czy rower - po prostu ideał dobrego i bogatego mężczyzny dla kobiet, zwłaszcza po przejściach, szukających drugiej połówki.
Pani Barbara nie chce podawać nazwy miejscowości, w której mieszka: - Mnie zna tu bardzo dużo osób, więc nie chcę być rozpoznana, tym bardziej, że oszukana nie zostałam.
Jeszcze. Wierzy, że działa rozsądnie i nie zabrnie w tej znajomości za daleko. Tłumaczy, jak to się zaczęło: - Poznaliśmy się na TikToku, gdzie mam swój profil, ale założony wyłącznie po to, żeby korzystać z przepisów kulinarnych, z ofert butików odzieżowych oraz przesyłać znajomym fajne pozdrowienia i życzenia. Nie ma tam żadnych zdjęć ani filmów, tylko zdjęcie główne, które jest już dawno nieaktualne, bo jestem na emeryturze i już nie pracuję. Przed przejściem na emeryturę pracowałam w finansach. Jestem mężatką w bardzo fajnym związku. Któregoś dnia, na początku maja, dostałam zapytanie na TikToku od tego pana, czy wyrażę zgodę, żeby mnie obserwował. Wyraziłam, no... i się obserwujemy. Podałam mu adres mailowy. Napisał i zaproponował kontakt na WhatsAppie. Na razie niczego ode mnie nie żądał, ale już poinformował, że nie ma dostępu do swojego konta bankowego, choć wcale go o to nie pytałam. Domyślam się po co to...
Dalej już klasycznie. Oszust podaje informację, że nie można się z nim skontaktować inaczej niż tylko tak, jak on to zorganizuje. W tym przypadku lekarz John vel Eric tłumaczy, że ostrożność wynika z powodu ataku terrorystycznego: - Mamy tutaj wiele zasad i regulacji. Podczas misji pokojowej nie wolno nam wykonywać połączeń, nie wolno nam nagrywać filmów ani robić zdjęć, nie mamy dostępu do naszego konta bankowego, a także nie wolno nam korzystać z TikToka i WhatsAppa. Jedynym WhatsAppem, z którego możesz tutaj korzystać, jest ten, na którym wojsko umieściło kod bezpieczeństwa. Powód jest taki, że rebelianci w Damaszku w Syrii używali tej metody do śledzenia wielu żołnierzy i lekarzy amerykańskich w przeszłości, a my straciliśmy tak wielu żołnierzy i lekarzy...
Oczywiście podsyła zdjęcie przyjaciela rannego w niedawnym ataku. Pani Barbara, która trochę bawi się w detektywa, szybko ustaliła, że na podesłanym zdjęciu jest bohater wojny w Afganistanie sprzed wielu lat, którego fotkę (tę samą) bez trudu można odnaleźć także w polskich mediach.
Gdy pani Barbara pytała o to wprost, dowiedziała się, że to "oszuści działają". Ewentualnie fałszywy lekarz zrzuca winę na automatycznego tłumacza rodem z Google. Ostatecznie tłumaczy: - Rebelianci z Damaszku w Syrii monitorują nasze połączenia głosowe lub wideo za pośrednictwem swojej sieci, aby nas zaatakować, więc po prostu spróbuj zrozumieć, nie chcę narażać swojego życia. Dlatego jesteśmy bardzo ostrożni.
I dalej swoje, czyli: - Pójdę z tobą wszędzie. I zabiorę cię gdziekolwiek zechcesz. Chcę iść z tobą ręka w rękę...
W ciągu 5 dni lipcowych liczba obserwowanych przez Johna pań zwiększyła się o dziesięć. Ma ich już teraz ponad pół tysiąca.
Pani Barbara nie ukrywa, że celowo prowadzi rozmowę z oszustem, bo chce zobaczyć, dokąd to wszystko doprowadzi: - On cały czas mnie rozgrzewa wiadomościami, a ja celowo go podkręcam, bo od samego początku wiedziałam i wiem, że ma jakiś ukryty cel. Nie ukrywam że chcę faceta dosładzać i przetrzymać, żeby doczekać, co mi zaproponuje, lecz nie wiem, czy mi się to uda. Na razie widzę, że jest ostrożny z wylewnością.
Czeka na moment, kiedy John wyskoczy z propozycją pieniędzy dla niego. Co wtedy zrobi? - Nie wiem - odpowiada.
Po miesiącu pani Barbara informuje, że John wreszcie poprosił o pieniądze na bilet do domu, samolotem z Syrii do Los Angeles: - Nie czekałam jednak na szczegóły i go zablokowałam. Musiało się tak skończyć, bo przecież od początku wiedziałam, że to oszust. Wie pan, ja mam ubaw, a panowie nadzieję...
- Czyli to nie był pierwszy i jedyny raz?
- Teraz jest następny lekarz w obróbce, ale ten jest nieziemsko bogaty i bardzo mnie już kocha, oczywiście zdjęcia są te same, co pokazywał mi John, tylko teraz nazywa się Anderson Moore. Zobaczymy, jak sprawa się rozwinie. Na razie bardzo mnie prowokuje, żebym w końcu mu napisała, że go kocham, ale ja z tym zwlekam. Obiecałam, że wszystko mu powiem, jak przyjedzie do Polski i się spotkamy. Wiem jednak doskonale, że nie przyjedzie...
Do czego to wszystko prowadzi, uczą nas doświadczenie i policyjne ostrzeżenia.
Policja ostrzega przed romantycznymi oszustwami
Powiat górowski. 60-letnia kobieta za pośrednictwem znanego portalu społecznościowego poznała mężczyznę, który podawał się za amerykańskiego lekarza wojskowego, pełniącego misję w Afganistanie. - Pokrzywdzona korespondowała z rzekomym 61-letnim wdowcem za pośrednictwem komunikatorów internetowych - informuje portal Policja.pl. - W pewnym momencie, gdy adorator zdobył jej zaufanie, zakomunikował, że wysłał do niej paczkę z wszystkimi oszczędnościami oraz wartościowymi rzeczami na przechowanie, bo jak twierdził "nie ma nikogo bliższego od niej". Kobieta po pewnym czasie otrzymała wiadomość, że paczka została zablokowana na lotnisku w Londynie z uwagi na znajdującą się wewnątrz gotówkę. Zażądano od kobiety wpłaty określonej kwoty pieniędzy, by przesyłka mogła zostać przekazana dalej. Amerykański adorator poprosił swoją wybrankę, by wpłaciła żądaną kwotę, gdyż tylko tak rzekomo nie straci wysłanych do niej oszczędności. Po wpłacie pieniędzy żołnierz zniknął i zerwał kontakt z kobietą, a żadna paczka oczywiście do niej nie dotarła. W wyniku oszustwa 60-latka w okresie od listopada 2024 roku do 25 kwietnia 2025 roku straciła ponad 340 tys. zł!
Oszustwa na tzw. "amerykańskiego żołnierza" lub właśnie "lekarza na misji" należą do tych najczęstszych oszustw romantycznych, na jakie narażeni są użytkownicy aplikacji i serwisów społecznościowych.
- W większości przypadków scenariusz takiej znajomości wygląda podobnie - czytamy w ostrzeżeniu na stronie gov.pl. - W pierwszej wiadomości kontaktuje się ktoś, kto przedstawia siebie jako "amerykańskiego żołnierza", "lekarkę na misji" lub kogoś wyjątkowego, kto jest w bardzo trudnej sytuacji życiowej. W kolejnych wiadomościach opisuje, jak bardzo brakuje mu drugiej osoby, podstępnie zdobywa zaufanie swojej ofiary, wzbudza w niej współczucie i potrzebę udzielenia pomocy. Gdy przekona do siebie rozmówcę, zaczynają pojawiać się prośby o przesłanie pieniędzy. Najczęściej mają one pomóc rozwiązać trudną sytuację i umożliwić szybszy powrót do kraju. Zauroczona i poruszona trudną sytuacją osoba, realizuje prośbę oszusta, który po otrzymaniu pieniędzy, znika. Zdarza się również, że nowo poznane osoby, które przeważnie są bardzo atrakcyjne, miłe, towarzyskie namawiają do podjęcia inwestycji, zakupu kryptowalut lub pomocy przy dokonaniu kliku przelewów. Zafascynowani nowym przyjacielem lub przyjaciółką, ich zaradnością, ulegamy manipulacjom, co w konsekwencji może prowadzić nie tylko do utarty naszych środków finansowych, ale także do nieświadomego udziału w procederze "prania brudnych pieniędzy".
Anna z Ukrainy
Gdy korespondowałem z panią Barbarą, sam dostałem informację od pewnej Anny. Co ciekawe, na adres mailowy [email protected], przez który kontaktowałem się z uczestnikami tegorocznego Rajdu Koguta.
- Cześć, Ukochany - bez gry wstępnej zaczyna Anna. - Moje pozdrowienia dla Ciebie, nazywam się Anna Makara z Kijowa na Ukrainie, jestem singielką i jednocześnie lekarzem. Wysłałam Ci e-maila kilka dni temu, ale nie otrzymałam od Ciebie odpowiedzi. Czekam na wiadomość od Ciebie.
Na własnym przykładzie sprawdzam, jak szybko od "urabiania mnie" przejdziemy do konkretów, czyli finansów...
Cdn.







Napisz komentarz
Komentarze