M: - Nie jest mi łatwiej. Tak samo muszę o wszystko się starać.
- Są też głosy, że Niedzielami robicie sobie kampanię wyborczą, bo na końcu tego wszystkiego macie cel polityczny. Musi więc paść pytanie, czy zamierzacie wystartować w wyborach samorządowych? Małgorzata już startowała, Alicja jeszcze nie.
A: - Bardzo często ludzie mnie namawiają do tego, bo - jak mówią - świetnie reprezentuję mieszkańców, robię wiele rzeczy. Szczerze mówiąc dla mnie praca radnego musi być strasznie trudna i nudna, administracyjna. Gdy czasem oglądam sesje, to ja tym ludziom współczuję. Zawsze zresztą mówiłam nie, bo tam bywa reprezentowany poziom, do którego ja się nie zniżam. W pewien sposób dyskusji prowadzić nie będę, natomiast widzę, że coraz fajniejsi ludzie są w Radzie Powiatu czy Radzie Miasta. A z trzeciej strony - kto będzie w tej czy innej radzie, skoro ja z niej uciekam, bo nie chce mi się z nimi "nawalać"? A jestem osobą, która być może powinna, bo jest sprawcza, bo ma gadane, bo rozumie, co się dzieje. To kto jak nie ja? To jest trudne i biję się z tym.
- Czyli jednoznacznej odpowiedzi nie ma?
A: - Bo sama jeszcze sobie nie odpowiedziałam. Chciałabym reprezentować ludzi, ale czy to będzie nadal Oławska Niedziela, która się rozwija, czy działalność radnej? Nie wiem.
M: - Ja już startowałam i będę startować.
- Z BBS?
M: - Nie wiem. Nie mam pojęcia. To są jeszcze trzy lata. Na pewno nie Konfederacja, na pewno nie Braun. Jestem w poglądach bardziej lewicowa, znana nawet jako "antypis", ale jedyni radni, którzy cokolwiek pomogli, to byli akurat pani Polanowska i pan Urbańczyk, w pracy jako radni. Oboje z PiS.

Wszyscy doskonale wiedzą, że z pewnymi osobami z obecnej tzw. oławskiej opozycji, nie będą współpracować. Sprowadzanie wielkiej polityki do takiej małej miejscowości jak Oława zawsze na starcie mnie wkurza. Przecież oglądam te sesje i słyszę, co jedni mówią do drugich. Nie mogę startować do Rady Miasta. W poprzednich wyborach samorządowych startowałam do Rady Powiatu. Wtedy się nie udało, ale byłam nieznana. Widzę się jako radną powiatu, bo dlaczego nie.
- Czyli jednak kampania wyborcza trwa?
M: - Nie wyborcza, choć ja Oławskie Niedziele traktuję również jako promowanie siebie. Nie bądźmy skromnymi myszkami. Promujemy siebie, mówimy, że jesteśmy osobami, z którymi warto współpracować.
A: - Nie rozumiem tego podejścia. Mnie ta chrześcijańska skromność jest obca. My naprawdę poświęcamy mnóstwo czasu na sprawy wspólne. Kiedyś to nawet podliczyłam, abyśmy nie były takie prosząco-przepraszające, że znowu nasze buzie w gazecie. No przecież my to robimy, te Niedziele. My poświęcamy temu 30-40 godzin w miesiącu i jeszcze do tego, gdy coś trzeba opłacić, zawsze musimy... albo Małgosia dorzuca, bo ja ze swoich pieniędzy nie płacę. A później jeszcze mamy nie mówić, że coś robimy? Robimy. I to dobrze. Zapracowałyśmy na to.
M:- - Ta partyjność na miejskim szczeblu dla nas obydwu to żart. Radni mają się zajmować mieszkańcami, chodnikami, oświetleniem, a nie wielką polityką. Przecież na tym szczeblu o tym nie decydujemy. To nie ma znaczenia, czy jestem lewakiem czy prawakiem. A jeżeli ktoś tak myśli, to może nie powinien startować.
- Jesteście obie silnymi kobietami, świadomymi tego, co robią. Spotykacie się z różnymi reakcjami. Więcej tych negatywnych ocen jest ze strony kobiet czy mężczyzn?
M: - Mężczyzn.
A: - Ale to jest jakiś margines, zaledwie parę osób.
- Ale głównie faceci?
M: - Faceci, bo widzą w nas silne kobiety. Jest to dla niektórych problem. Najwyraźniej sami mają ze sobą jakieś problemy i są sfrustrowani życiowo.
A: - To bardzo polityczne niepoprawne, co teraz mówisz. Mamy wielu facetów, którzy nam pomagają, więc... to nie jest chyba kwestia płci.
M: - Przyciągamy silne kobiety, więc być może dlatego ze strony kobiet nigdy nie spotkałyśmy się z hejtem. Zawsze mówimy, że jesteśmy babami z jajami i właśnie takie kobiety przyciągamy, choć generalnie wiadomo, że kobiety się foszą, mają swoje inne problemy.
A: - No mamy kilka "fanek". Małgosia już wie, o kim mówię, choć nie wymieniam nazwisk.
M: - I nie wymienimy ich. Co ważne, Alicja ma dużo cech męskich w zachowaniu. Ja też. Całe życie pracowałam głównie z mężczyznami. Generalnie szybciej się dogaduję z facetami niż z kobietami, bo... kobiety mnie irytują. Duża grupa kobiet to dla mnie zbyt duże stężenie hormonów kobiecych - dlatego nie byłam na przykład w "Aktywnych Oławiankach". No nie.. Baby się kłócą, plotkują, obrabiają sobie tyłki z placami...
A: - Ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Dementi!
M: - A ja mam swoje spostrzeżenia z życia.
A: - Są baby i są baby.
M: - A ja wolę chłopów i tyle. Jak widzisz, nie zawsze się zgadzamy, ale... "damy sobie po pysku" i wracamy do roboty.
- Może Alicja miała jakieś większe problemy z mężczyznami?
A: - Miałam w życiu duże problemy z wieloma facetami i wszystkie były bardzo przyjemne (uśmiech). Natomiast jeżeli chodzi o różnice między nami, to też jest fajne. My się przenikamy, uczymy się od siebie nawzajem. To jest ta otwartość, którą ma Gosia na moje przywary. I moja otwartość na jej różne przywary - to też są rzeczy, które mnie jako liderkę bardzo rozwijają. To jest bardzo rzadko spotykane, że ktoś ci potrafi powiedzieć wprost, co myśli, że kogoś stać na konstruktywną krytykę. Wymieniasz się nią i nadal możesz współpracować. Teraz można sobie nad tym popracować, dajemy sobie na to przestrzeń. Ale niektóre rzeczy musimy w sobie tolerować, bo się po prostu różnimy jak wszyscy ludzie. Myślę, że przez ten rok Niedziel ogromnie się siebie nauczyłyśmy i bardzo się rozwinęłyśmy.
- Dużo jest między wami spraw konfliktowych, których nie da się uzgodnić?
A: - Pojedyncze historie i zazwyczaj to nie jest tak, że pewnych pomysłów nie realizujemy, tylko realizujemy je osobno. I nadal wspieramy się w tym.
- Obie macie solidne doświadczenie pracy w Oławie, i na wielu poziomach. Wymieńcie pięć mocnych stron tego miasta.
A: - Dla mnie Oława jest przepiękna i wszyscy ludzie, którzy ze mną współpracują, słuchają cały czas, jaka jest zielona, położona między naszymi zielonymi autostradami, jakimi są Odra i Oławka.
M: - Ale liczy się też bliskość do dużych miast.
A: - Tak, Oława jest świetnie skomunikowana z nimi.
M: - Oława jest spokojna. Jeżdżę sporo po Polsce i mam porównania. To, że tu niemal wszyscy się znają, bo miasto jest niewielkie, też jest wartością.
A: - Dla mnie to jest urocze, że przychodzę do urzędu, a tam jest mama mojej koleżanki z liceum.
M: - Albo przychodzę do sklepu, a tam pani, którą znam od lat i możemy sobie pogadać o wszystkim.
- A czy te znajomości to nie jest też przekleństwo małych miasteczek, bo zaraz pojawiają się zarzuty, że wszystko załatwia się po znajomości, że układy...







Napisz komentarz
Komentarze