Jego przyjaciel, 18-letni Błażej Telążka robił wszystko, aby przyszło jak najwięcej osób. Podczas tego wydarzenia udało się zebrać ponad 8 000 złotych, ale specjalny chodzik, który niepełnosprawnemu Oliwierowi pozwoliłby stanąć na nogi kosztował ponad 12 000 złotych. Kilka tysięcy złotych dzieliło od szczęścia i lepszego życia. Podobno chłopiec ani na chwilę nie stracił wiary w to, że uda się osiągnąć cel. - Odezwała się do nas fundacja Everest z Wrocławia - mówi Barbara Kłodzińska, mama Oliwiera. - Ktoś im o nas powiedział. Co roku robią charytatywny bieg dla chorych dzieci. Pani, która to organizuje odwiedziła dziesięcioro dzieci, oceniła sytuację i spośród nich wybrała dwóch chłopców! Jednym z tych szczęśliwców był właśnie mój syn. Okazało się, że w biegu wzięło udział mnóstwo osób i dzięki nim udało się zdobyć brakujące pieniądze na pionizator. To nie koniec dobrych wiadomości. Pieniędzy było więcej, dlatego wystarczyło jeszcze na zakup ortezy, która kosztowała 5 000 złotych. Ten rok dla Oliwiera i jego mamy jest wyjątkowo dobry. Wcześniej nie było łatwo. Od jego narodzin ich życie jest nieustanną walką z chorobą. Lekarze zdiagnozowali u Olisia rozległe wylewy, epilepsję, a także mózgowe porażenie dziecięce, oprócz tego chłopiec ma nieprawidłowo rozłożone napięcie mięśniowe, co prowadzi do przykurczy oraz deformacji stawów. Ta rodzina ma na swoim koncie wiele ciężkich chwil, zmagań z niepełnosprawnością i brakiem pieniędzy na leczenie. Barbara wychowuje synka sama, ale teraz jest już tylko lepiej. - Szczęście zaczęło nam sprzyjać - mówi. - Na swojej drodze spotkałam wspaniałych ludzi. Naprawdę nie spodziewałam się, że los się tak odmieni, jestem ogromnie wdzięczna. Oliwier w pionizatorze zaczął chodzi we wrześniu podczas turnusu rehabilitacyjnego. To tu nauczył się korzystać z tego urządzenia. Od tamtej pory jego życie ogromnie się zmieniło. Jest bardziej samodzielny. A określenie "idziemy na spacer" wreszcie nabrało prawdziwego znaczenia, bo chłopiec rzeczywiście idzie... Oliwier odkrywa świat na nowo. - Pionizator dał mu pewną dozę samodzielności - opowiada Barbara. - Mówi do mnie: mamo! Nie pomagaj, ja sam! Widzi, że może iść, nikt go nie prowadzi. Jest bardzo zadowolony, cały czas się uśmiecha. Zrobił kolejny krok do przodu. Wcześniej spacery nie sprawiały mu radości, bo jechał w wózku, teraz idzie i podziwia świat... Agnieszka Herba powiatowa@gmail.com
Mamo, ja sam!
Domaniów. Kolejny życiowy krok. To było wielkie marzenie Oliwiera i jego mamy. Spełniło się! Dzięki pionizatorowi chłopiec jest coraz bardziej samodzielny. To ogromny sukces, nie tylko jego, ale przede wszystkim ludzi z wielkim sercem Pod koniec lipca na plaży w Jelczu-Laskowicach odbyła się impreza charytatywna dla chłopca.
- 23.10.2016 14:21 (aktualizacja 27.09.2023 12:43)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze