Nie zaznał życia, kto nie jeździł na obozy,
Kto się nie wczuwał w alarmów grozy.
Kto rano wczas biegiem do rzeki nie mknął wcale,
Nie zaznał życia nas, harcerek - ten ma żale
Kto nie drżał przed obliczem naszej szarży,
Która na nasze łóżka się skarży.
Te wieczorne capstrzyki, alarmy i ogniska wciąż fascynują nas,
Te raporty, apele, wycieczki w niedzielę to żywioł nasz.
Niechaj ten obóz tu w Szeszorach trwa bez końca,
Byśmy użyły deszczu i słońca!
Byśmy wracały wczas do domu pełne wrażeń,
By te wspomnienia drogie były cały rok!"
Dla mnie wspomnienia z Szeszor pozostały drogie na całe życie.
- W lecie 1939, tuż przed wybuchem wojny, byłam z druhną Halecką na obozie w Małastowie koło Gorlic. Wieś była łemkowska, ale jej mieszkańcy Rusini byli usposobieni do nas przyjaźnie.
Janina Halecka pochodziła z ormiańskiej rodziny z Kołomyi, gdzie jej ojciec miał zakład fryzjerski. Była jedynaczką, wcześnie straciła matkę. Jeszcze przed wojną przygotowywała się do zawodu nauczycielskiego. Często jeździła do krewnych, w Kutach. Miała chłopaka, który w czasie wojny trafił do Anglii i tam później pozostał. Po wojnie Janina Halecka wraz z ojcem wyjechała z Kołomyi do Śniatyna, skąd wyruszyli transportem na Zachód. Osiedlili się w Oławie, zamieszkali przy ul. Browarnianej.
Reklama
Zawsze harcerka
Tak, druhna Halecka była osobą skromną, prawdziwą harcerką. Wszystkie ideały, wartości zawarte w przyrzeczeniu i prawie harcerskim stosowała na co dzień. "Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy" - tu chodzi nie tylko o prawdomówność, szlachetność i prawość, ale także o zwyczajne dotrzymywanie słowa, danej komuś obietnicy
- 23.02.2012 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 16:49)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze